Pracowałem w 4 domach weselnych (komunie, urodziny, wesela itp. itd). Wszystko zależy od szefa, w jednym domu miałem full jedzenia, przed wyniesieniem na salę brałem sobie co chcę na talerz i normalnie po wydaniu mogłem zjeść spokojnie, picie, lody, owoce miałem po dziurki w nosie, kasa zawsze po imprezie i super kadra. W drugim domu były zmiany tak zrobione że było mniej kelnerów, ale za to krócej pracowali. Brzmi niby fajnie ale
W drugim domu były zmiany tak zrobione że było mniej kelnerów, ale za to krócej pracowali. Brzmi niby fajnie ale