Wpis z mikrobloga

Przeklejam swój komentarz, może kogoś moja opinia zainteresuje.

Wczoraj siedząc w domu postanowiłem zajrzeć do swojej umowy kredytowej. I specjalni znaleźć fragment który każdy powinien wklejać tym roszczeniowcom którzy chcą by Państwo spłacało za nich kredyty. Do umowy kredytowej KAŻDY kredytobiorca otrzymał dodatkowy załącznik "Oświadczenie o ryzku kursowym" (co więcej niektóre banki wymagały już zapoznania się z tym na etapie aplikowania o kredyt). Jak wygląda treść takiego dokumentu? Tak :
Oświadczam, że dokonałem/am wyboru oferty kredytu/pożyczki w złotych mając pełną świadomość ryzyka
związanego z kredytami, pożyczkami zaciąganymi w walucie innej niż ta, w której osiągam dochód.
Zostałem/am również poinformowany/a przez pracownika Banku o ryzyku i skutkach wynikających ze
zmiennej stopy procentowej oraz zmiany kursów walut, jestem w pełni świadomy/a ich ponoszenia oraz tego, że
każda zmiana kursu walutowego oraz stopy procentowej będzie miała wpływ na wysokość rat kapitałowoodsetkowych,
relację wysokości raty do miesięcznego dochodu
Pracownik Banku poinformował mnie również o kosztach obsługi kredytu w wypadku niekorzystnej zmiany
kursu walutowego oraz zmiany stopy procentowej, tj. o możliwości wzrostu obciążeń związanych ze spłatą
kredytu/pożyczki. Informacje te zostały mi przedstawione w formie pisemnej w postaci symulacji wysokości rat
kredytu.

Co było załącznikiem do tego oświadczenia? Symulację wzrostu raty, jeśli kurs wzrośnie o np 25%, 50%, 100% oraz jak spadnie o 25%, 50% i 100%. Czarno na białym. Wysokość raty przedstawiona czcionką pogrubioną.

Te informację nie było "ukryte" drobnym maczkiem w umowie. Oj nie, kliencie, dostałeś osobny druk, dwie kartki A4, na których bank informował Cię co robisz. Podpisałeś to. Zaakceptowałeś ten fakt. Tłumaczenie się, że "namówili", "atakowali reklamami", "skąd mogłem wiedzieć" to kłamstwo. Ludzie chcieli płacić mniej, i przez długi okres czasu płacili. Teraz płacą więcej. Za ich decyzję finansowe nikt nie powinien płacić poza nimi samymi.

Z istotnych rzeczy jeszcze jeden fakt. By uzyskać kredyt w obcej walucie, banki wymagały większych dochodów. Mimo niższej raty, bank chciał byś zarabiał więcej niż, gdybyś chciał kredyt w złotówkach. Dlaczego? By zabezpieczyć klienta przed ewentualnym wzrostem raty. Jaki z tego wniosek? Tych kredytów nie brali najbiedniejsi, najgorzej sytuowani klienci. Dlaczego mamy pomóc względnie bogatszym kredytobiorcą? Bo akurat przez ostatnie dwa, trzy lata jest odwrotnie niż zakładali? Pamiętajmy, że kredyty były zaciągane na 20, 30 lat. Okres kiedy im się nie opłaca to bardzo krótki okres. Wcześniej się opłacało. Czy w obec tego społeczeństwo ma wypracować schemat działania "zarabiam na czymś ryzykownym - jestem geniusz inwestycyjny", "tracę na czymś ryzykownym - o mój boże, oszukali mnie, kochany rządzie pomocy?". Nie. Tak nie może być, i jako podatnik, obywatel, Polak, nikt nie powinien wyrazić na to zgody.

#kredyt #frankszwajcarski #gospodarka #wydarzenia #waluty #banki #klient
  • 2
@bahanadala: pracowałem przez kilka miesięcy w banku, dokładnie w oddziale udzielającym głównie kredytów hipotecznych. Ludzie po prostu nie czytają umów. Przez pierwsze kilka dni nie potrafiłem zrozumieć, jak można zaciągać zobowiązanie na 30 lat i nie zapoznać się z umową. Wierzą na słowo "doradcom", którym zależy na tym, aby zgarnąć jak największą prowizję plus przy okazji wcisnąć jakiś pakiet oszczędnościowy, dzięki któremu "będą mogli państwo szybciej spłacić kredyt".
@Pchelka87: Jeżeli ktoś kto zadłuża się na pół życia nie czyta dokumentów, bądź nie rozumie czegoś co podpisuje (a później odpowiedzialność za swój czyn zrzuca na innych) powinien cierpieć i płacić. Jest głupi, za to się płaci. Jeżeli doradca go okłamał jawnie, zataił prawdę, sfałszował dokumenty. Zgłaszać sprawę do prokuratury.