Wpis z mikrobloga

Opowiem Wam moją historię. Byłem takim samym #tfwnogf jak każdy z Was. Mirkowałem, siedziałem w piwnicy, jednym słowem - przegryw. Pewnego dnia ni stąd, ni zowąd napisała do mnie Mirkówna. Na początku podchodziłem do tego sceptycznie, ale bardzo dobrze się nam gadało, stuleja trochę się zmniejszyła, więc zaproponowałem spotkanie. Tydzień później już byłem u niej. Dla Was to byłoby pewnie 3/10, ale jak dla mnie - mocne 8/10, a wygląd to nie wszystko. Dogadywaliśmy się świetnie, pasowaliśmy idealnie. To z nią zrozumiałem określenie "druga połówka". To było ponad 2 lata temu. Podczas ostatniego weekendu pojechaliśmy razem nad jezioro na Mazury. Zrobiliśmy sobie piknik. Atmosfera była wspaniała. Ona coś przeczuwała, widziałem to. Pewnie stres mnie wydał. W pewnej chwili, kiedy Słońce chyliło się ku zachodowi, postanowiłem to zrobić. Wyciągnąłem pierścionek z kieszeni i ukląkłem. Chwyciłem jej dłoń i zbliżyłem swoje usta do jej ucha. Na policzku poczułem mokry ślad łez. "Usuń konto" wyszeptałem. A ta jak mi nie #!$%@? lepy z ucha na pysk w ryj! Bolało bite 3 dni, ona do dziś się nie odzywa. Takiego klapsa w dziąsło nie dostałem nigdy, ale powiem Wam szczerze, Mirasy. Było warto. Było warto jak cholera.

  • 5