Wpis z mikrobloga

Wysłałam psa do schroniska...

W niedzielę będąc na cmentarzu przybłąkał się do mnie pies - mały, czarny kundelek. Był w opłakanym stanie - tak wychudzony, że głaszcząc go czułam wszystkie jego kości. Na głowie miał ze trzy kleszcze (zapewne w innych miejscach miał ich więcej). Pies był tak wykończony, że nawet nie szczekał. Po prostu podszedł do mnie i położył się pod ławką na której siedziałam i leżał tak z 2 godziny. Moi rodzice szybko podjechali do sklepu i kupili mu dwie puszki jedzenia. Naszykowalismy tez wiaderko wody. Zjadł wszystko na raz. W międzyczasie zadzwoniłam do straży miejskiej, która jak się okazało nie działa w moim rejonie. Dowiedziałam sie, że muszę zgłosić do gminy, że po cmentarzu błąka się pies, aby ktoś tam po niego podjechał. Z racji, że to niedziela oczywiście urząd gminy nieczynny. Opcje były dwie - albo wezmę go do domu albo zostawię na cmentarzu i w poniedziałek ktoś go zgarnie. Opcja pierwsza nie wchodziła w grę - mam dwa psy, które się nie lubią i przyciągnięcie do nich trzeciego, wystraszonego pieska nie skończyłoby się dla niego dobrze. Uciekłby biedny gdzieś w pola i tam skonał z głodu. Z kolei opcja druga też łamała mi serce - no bo trzeba było zostawić biedaczka na tym cmentarzu i liczyć, że do poniedziałku z niego nie ucieknie. Cmentarz znajduje się przy bardzo ruchliwej drodze i byłam pewna, że taki słaby psiak wpadnie pod auto. Po konsultacji z rodzicami doszliśmy do wniosku, że niestety tylko opcja druga wchodzi w grę. Zostaliśmy na tym cmentarzu jeszcze z godzinę i wszystkim napotkanym mówiliśmy, że błąka się piesek i proszę zamykać furtkę, bo jutro ktoś po niego przyjedzie. W poniedziałek zgłosiłam sprawę do urzędu gminy i koło 13 zadzwoniła do mnie jakaś Pani, że ona chodzi po tym cmentarzu i go nie ma. Załamałam się. Zaraz po pracy pojechałam na cmentarz. Po około 10minutach znalazłam go. Niestety nie był już taki odważny i uciekał. Próbowałam go złapać na puszkę jedzenia, ale nic z tego. Urząd gminy umywał ręce bo było po 17 i oni będą mogli dopiero we wtorek interweniować. Zdenerowalam sie strasznie i zapłakana pojechałam do Pani weterynarz. Pani weterynarz zlitowała się nade mną i tym psiakiem, bo pojechała na ten cmentarz i sposobem go schwytała. Biedaczek był tak wystraszony, że ją lekko ugryzł. Pani weterynarz jednak nawet nie była zła i nie chciała przyjąć ode mnie pieniędzy za pomoc. Wzięła go i w jej lecznicy psiak będzie czekał na kogoś ze schroniska w Łodzi.

Czy uważam, że to dobre wyjście?
Absolutnie nie. Gdybym tylko mogła wzięłabym go. Niestety nie mam warunków. Uważam jednak, że lepiej żeby trafił do schroniska, gdzie ma szanse, że ktoś go przygarnie niż żeby zdechł z głodu na cmentarzu lub żeby został potrącony/przejechany przez samochód i konał w męczarniach.

Czemu siedział na cmenatrzu?
Albo ktoś go tam podrzucił albo na cmentarzu leży pochowany jego właściciel. Gdy go znalazłam w poniedziałek spał przy świeżym grobie. Jak wiadomo kwiaty na takim grobie leżą nieruszane przez 6tyg., więc kto wie ile ten biedak mógł tam siedzieć. ;(

Może ktoś o dobrym serduszku chciałby go przygarnąć? Z tego wszystkiego nie zrobiłam mu zdjęcia, ale mogę jutro po pracy podjechać do Pani weterynarz i mu zrobić (o ile jeszcze tam będzie). To czarny kundelek do kolan. Wiek ciężko określić.

Przy okazji wszystkim posiadaczom czworonogów z okolicy Lutomierska/Wodzierad/Konstantynowa Łódzkiego/Szadku polecam Panią Weterynarz Karolinę z Kwiatkowic. Nie wiem jak ma na nazwisko, ale to wspaniała kobieta i dobry człowiek. Ponadto świetny fachowiec, który uratował mojego kota od niechybnej śmierci.

Proszę Was Mireczki o pomoc. Niech ten psiak trafi do ciepłego domku, a nie schroniska. Mimo, że wiem, że pies jest już w bezpiecznym miejscu myślę o nim nieustannie :/.

#wykopeffect #wykopeffekt #smiesznypiesek #lodz #pomocy
  • 3
@schleckrosine: Jeśli to działo się w Łodzi to następnym razem dzwoń na łódzką straż miejską. Od jakiegoś czasu posiadają autonomiczną sekcje zajmującą się tylko zwierzętami. Teraz chyba nawet kolejny samochód kupują do większych zwierząt. Tylko nie wiem czy oni tylko w Łodzi działają czy może w okolicach też.