Wpis z mikrobloga

Razem z ojcem oglądałem eurowizję. Może to być dziwne, ale on jeszcze nigdy nie widział Szpaka, a że eurowizja i polaki majom przedstawiciela to oglondam. No to śpiewają sobie ludzie wesoło i nagle czas na Polskę. Wchodzi Michał, ojciec wylał puszkę podwrocławskiego ciemnego mocnego niepasteryzowanego jasnego pilsa z browaru Himmler. Kątem oka patrzyłem na niego, kiedy Szpak wesoło śpiewał swoją piosenkę. Widać było, że za chwilę wybuchnie i że czeka, aż matka da mu bigosu na uspokojenie. Występ się skończył, emocje opadły. Zapytałem co sądzi o naszym kandydacie. Powiedział tylko, że popełnił błąd i przełączył na Eurosport, gdzie akurat leciał mecz 7 ligii hokeja na piasku o puchar wójta Australii. I tak oto spędziłem resztę wieczoru, słuchając podekscytowanych komentatorów i cichego "pedał", które co jakiś czas powtarzał ojciec.