Wpis z mikrobloga

Witajcie ;) dziś chciałbym podzielić się z wami pewną historią jaka spotkała mnie ostatnio, była to piękna przygoda z poznawaniem tajemnic materii. Mówiąc wprost w ostatni poniedziałek miałem okazję na własne oczy doświadczyć, oraz dokładnie zrozumieć działanie elektrowni jądrowej.

W Polsce, pod Warszawą, w niepozornej miejscowości Swierk, znajduje się jedyny na terenie naszego kraju działający reaktor jądrowy Maria.

W zeszłym roku padło na zwiedzanie kompleksu Riese na Górnym Sląsku. Co prawda Wilkołaka z Riese nie udało się znaleźć, ale widzieliśmy kilka ciekawych rzeczy ;) ale to może historia na inną okazję ( jak ktoś będzie zainteresowany).

Pomysł na zwiedzenie reaktora wpadł nam do głowy jakoś na początku tego roku, niestety zupełnie nie wiedzieliśmy czy to w ogóle jest możliwe, ale zadzwoniliśmy pod odpowiedni numer i pani kręcąc nosem powiedziała, że nie bardzo wie jak taką prywatną wycieczkę gdzieś wcisnąć i żeby dzwonić za miesiąc. No i w ten sposób na dzwonienie i przypominanie się zleciało jakieś 4 miesiące po których dostaliśmy termin i musieliśmy tylko na chwilkę przed przyjazdem dosłać im nasze dane ;) jak we francjii były zamachy i te całe jaja z elektrowniami jądrowymi to troszkę ten nasz wyjazd zawisł na włosku, ale jak już panika opadła to wszystko udało się dograć.

Na wycieczkę po reaktorze umówieni byliśmy na poniedziałek, wyjazd o 3.30 tak żeby w warszawie złapać resztę ekipy i o 7.45 byliśmy już w Swierku, po chwili szukania drogi dotarliśmy na miejsce (ani jednego znaku informującego co to może się kryć kilometr dalej nie było)

8.00 wbijamy do biura przepustek, chwila rozmowy z miłą panią i już czekamy na przewodnika naszej wycieczki. Po chwili inna miła pani sprawdza nasze dane i prowadzi nasz przez teren ośrodka, do Działu Edukacji i Szkoleń. Na samym początku pada pytanie czy ktoś z nas wie coś o fizyce jądrowej, mówimy ze coś tam, ale niewiele, drugie pytanie dotyczyło fizyki kwantowej, ale nie trzeba było na nie odpowiadać, bo nasz wykładowca po minach zrozumiał, że trzeba będzie do nas jak do dzieci :P wykład sam w sobie trwał jakieś 2 godziny podczas których wyjaśnione zostały w najbardziej profesjonalny, a za razem bardzo prosty i łatwy do zrozumienia sposób różne zagadnienia związane z budową, działaniem, zagrożeniami i możliwościami dotyczącymi reaktorów jądrowych.

Po wykładzie w których nie brakowało ani fizyki, ani chemii przyszedł czas na zwiedzanie samego reaktora Maria. Każdy z nas upomniany został o zakazie robienia zdjęć na parterze budynku reaktora, ale jednocześnie poinformowani zostaliśmy o tym, że na kolejnym poziomie i w samym reaktorze możemy robić tyle zdjęć i filmów ile tylko nam kart pamięci starczy ;)

Pierwsza część zwiedzania samego budynku reaktora to w dalszym ciągu był wykład, ale dotyczący budowy samego reaktora Maria, oraz wykorzystywania w pracy badawczej tego reaktora.

No i przechodzimy do samego reaktora. Najpierw śluza powietrzna, ponieważ w samym budynku reaktora panuje ciśnienie niższe od atmosferycznego, po to aby w razie czego żadne napromieniowane substancje nie dostały się na zewnątrz, raczej w wyniku jakiejś nieszczelności powietrze atmosferyczne było by zasysane do środka. każdy z nas musiał przejść przez taką bramkę sprawdzającą czy nie nosimy na sobie jakiegoś promieniowania. Na tym etapie raczej w celu kontrolnym.

Po przejściu przez śluzę, od razu słyszymy dziwny szum ale to tylko wentylatory ;) Sam reaktor to zbiornik wodny wysoki na kilkanaście metrów, na dole którego znajdują się kasety paliwowe, oraz pręty kontrolujące, poza basenem reaktora znajduje się jeszcze basen przechowawczy, w którym muszą sobie odleżeć wypalone kasety paliwowe w celu ostygnięcia.

W samym reaktorze byliśmy w momencie jego pracy na pełnej mocy. Pani oprowadzająca nas po samym reaktorze cały czas opowiadała nam o tym na co właśnie się patrzymy oraz odpowiadała na pytania ;)

Dzięki uprzejmości naszej przewodniczki mogliśmy zajrzeć przez szybkę w głąb reaktora i na własne oczy przekonać się jak wygląda pracujący reaktor. Jak wszyscy wiedzą albo i nie, jednym ze skutków pracy reaktora jądrowego jest promieniowanie Czerenkowa widzialne dla ludzi jako niebieska poświata;)

I na tym właściwie kończyła się nasza przygoda z reaktorem, jeszcze parę chwil, zdjęcie stroju ochronnego, przejście przez kilka punktów kontrolnych i byliśmy już poza ośrodkiem.

W przypadku jakichś pytań postaram się na nie odpowiedzieć ;)
Jeśli będziecie zainteresowani to wrzucę też parę zdjęć w komentarzach.

tymczasem zrobię tylko #pokazmorde na tle reaktora i widocznego promieniowania Czerenkowa ;)

Pobierz Pszesmiewca - Witajcie ;) dziś chciałbym podzielić się z wami pewną historią jaka spo...
źródło: comment_OwhMsXnMFWSe8fibVfsKCkejHQgnbkWu.jpg
  • 9
@mikkeboss: nie interesuj się terrorysto jeden co jest na dole, @Pszesmiewca: a ty mu nie mów, po to jest zakaz fotografowania i filmowania...

@raFFcio: Pan Tadeusz już od 2-3 lat nie pracuje, odszedł na emeryturę i z tego co kojarzę nadal żyje

@Pszesmiewca: Takie sprostowanie:
" każdy z nas musiał przejść przez taką bramkę sprawdzającą czy nie nosimy na sobie jakiegoś promieniowania"
nie promieniowania a skażenia promieniotwórczego

technicznie