Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witam mirki
Mam pewien problem, problem który mnie przerasta.
Powiem wszystko od początku.
Będąc jeszcze w przedszkolu, mając jakieś 3 lata poznałem pewnego chłopaka. Marek jest w tym samym wieku co ja, mieszkaliśmy na tej samej wsi i w sumie odkąd pamiętam zawszę być częścią mojej paczki. Niezależnie jak te paczki się zmieniały, zawsze wkręcałem go do moich znajomych.
W moim małym mieście był nielubiany przez większość ludzi, ale czasem potrafił się wkręcić w jakieś grupki znajomych. Wkręcał się w nie ponieważ, ludzie z tamtych grupek go wykorzystywali i manipulowali nim by ten okradał swoich rodziców, wynosił złoto, kradł pieniądze i kupował im głupoty. Tak się działo już od podstawówki - inne dzieci go gnębiły i zmuszały do wynoszenia pieniędzy z domu. Rodzice myśleli, że to wina szkoły, ciągłe pobicia i ciągłe kradzieże. Widząc we mnie normalnego kolegę przenieśli go do mnie do szkoły w 4 klasie podstawówki. Ja w mojej podstawówce już miałem pewne kręgi znajomych i dość stabilną sytuację socjalną, lecz odkąd marek doszedł do klasy dużo się zmieniło, często musiałem za nim obstawać i był wykluczany, co powodowało że ja stawałem się wykluczany razem z nim. Zauważyłem też, że gdy był on w szkole, a był prawie zawsze wtedy też stawałem się tak słaby jak on. I gdy go nie było wtedy wracałem do starej sytuacji, gdzie miałem sporo znajomych i z każdym jako tako się dogadywałem. Rozumiem, że z jakiegoś powodu wziąłem za niego odpowiedzialność. Lecz ten gdy tylko mnie nie było, próbował podnieść swój poziom socjalny obgadując mnie - ok, byliśmy dziećmi, nawet wtedy szybko mu wybaczałem.
W okresie gimnazjum zmieniliśmy swoje towarzystwo on poszedł w patologiczne, gdzie był alkohol, narkotyki, dziewczyny a ja w spokojnych ludzi, co powodowało u mnie problemy bo w klasie była grupa ludzi, którzy gnębili nasze spokojne, stulejarskie towarzystwo, często byliśmy bici, wyzywani, opluwani, obrażani, no a Marek imponował mi swoimi kolegami. Koledzy marka po czasie, zaczeli od niego brać pożyczki, by później z tych pożyczek robić mu długi niczym w filmie dług. Ten debil pożyczając im pieniądze obiecywał ze da jeszcze więcej xD i w ten sposób coraz więcej musiał kraść rodzicom a im więcej kradł tym bardziej go ojciec tłukł przez co nie mógł wychodzić na ulice i tym samym dług mu rósł, w tamtym czasie nie potrafiłem mu pomóc i pobić tamtych chłopaków, co w sumie na dobre wyszło, ale wielokrotnie przechowywałem go w domu gdy uciekał przed różnymi komornikami a ci przychodzili pod moje drzwi i go szukali. W końcu sprawa trafiła na policję, on zyskał miano "frajera" i jeszcze mniej ludzi chciało go znać, dużo ludzi z kręgów patologii wykluczało też mnie za przyjaźń z frajerem, co też skutkowało tym, że idąc z nim ulicą nieraz dochodziło do awantur jak ktoś nas widział razem i ludzie w nas dosłownie wlatywali. W okresie liceum wiele razy prosił mnie o pomoc, w sumie to przyjaźń z nim polegała na ciągłej pomocy mu, co w sumie budowało moje poczucie wartości, że mam brata i mogę mu pomagać.
Wiele zmieniło się jak ten wyjechał za granicę na okres 2 lat, ciągłe fantazje z jego strony jak to mu dobrze tam nie idzie, których trzymał się aż do powrotu do Polski, nawet tu przez prawie rok ciągle żył dobrobytem z zachodu opowiadając jak to żył tam jak król. Najgorszym było to, że ja zostając tu w Polsce przez ten czas się ogarnąłem, studiowałem, pomagałem rodzicom, poznałem dziewczynę a po jego powrocie wróciłem do dawnego życia - znów zacząłem pić, palić marihuanę, brać narkotyki - wszystko w niekontrolowanych ilościach, miałem ciągłe wrażenie że on prosi mnie o to bym z nim to robił. Dopiero będąc na haju potrafiłem z nim się dogadać wpadłem razem z nim w uzależnienie, skłócił mnie z moją siostrą, dziewczyną którą ciągle próbował bajerować, zdobył moją siostrę, która dalej ślepo wierzy w jego fantazje o zachodzie, o tym jakim on teraz wielkim człowiekiem jest. Moja dziewczyna nawet zachwyciła się jego osobą - bo tak samo jak w dzieciństwie, gdy mnie nie było wyjawiał nasze sekrety, które mnie stawiały w złym świetle a jego w dobrym.
Raz miarka się przebrała gdy przyjechał naćpany pod mój dom a jeden z naszych wspólnych kolegów wyznał, że przez ostatnie 2 dni ćpał on z dwiema nastolatkami, a jednej z nich pół roku wczesniej miałem bardzo bliską relację, którą można określić związkiem na odległość. Ten #!$%@? przyjechał do mnie pod dom, bo umówił się pod nim z moją siostrą, której 3 dni przed tym dniem wyznawał miłość, był naćpany i udawał że nic się nie wydarzyło przez ostatnie dwa dni, nie wytrzymałem i kazałem mu odjechać, ale ten nie wykonał mojego polecenia, więc powiedziałem ostrzej, ten nadal pomimo tego zaczął mnie ignorować i sytuacja przerodziła się w bójkę,

Bójka z nim powtórzyłą się po raz kolejny, gdy moja siostra pod nieobecność rodziców w domu zaprosiła go na noc, a ja go ponownie wygoniłem a ten ponownie niewykonał polecenia.
Siostra bierze jego stronę i twierdzi, że to ze mną jest problem.
Dziś mam 23 lata, tak samo jak on.
Jak z nim rozmawiam to niepotrafię patrzeć mu w oczy, ponieważ o ile on nie spuści wzroku to momentalnie się nakręcam na niego.
Dosłownie nie chcę go widzieć.
Wszystko co robi w mojej obecności biorę do siebie, każdy jego żart biorę do siebie, każdą uwagę, wszystko co powie biorę jako obraże, każde jego zachowanie.
Przy nim jestem bardzo spięty.
Po choćby chwilowej rozmowie z nim przez parę dni dosłownie mnie nosi.
Ponieważ moja siostra nadal z nim jest, każda jego obecność u mnie w domu tak podnosi mi ciśnienie, że później nie mogę zasnąć i strasznie to niszczy moje życie.
Wiele razy próbowałem porozmawiać na ten temat z moją siostrą, ale ona odbiera to w ten sposób, że ja chcę zniszczyć ich związek, w sumie ma tu rację ponieważ ja nie potrafię dostrzec niczego dobrego w nim, a po tym jak parę razy pijany dosłownie obrażał moją siostrę - przy mnie, nie potrafię go tolerować.
Sytuację jeszcze bardziej zaogniło to, że raz prosił mnie o pomoc w uspaniu jego psa, był zdecydowany i twierdził, że to jest pewna decyzja (połamał mu łapę gdy ten biegł obok jego samochodu i wpadł mu pod koła i najprawdopodobniej łapę trzeba by amputować,) mi nie przeszkadzało kalectwo jego psa więc powiedziałem, że go wezmę do siebie, pomogłem mu odebrać psa od weterynarza, kupiłem leki wypisane przez niego na receptę i ten prosił mnie bym go zostawił mu jeszcze na parę dni by mógł się z nim pożegnać, zgodziłem się na to i ten po paru dniach stwierdził, że jednak zostaje u mnie. Strasznie mnie to zdenerowało, ponieważ już namówiłem rodziców by zgodzili się by ten tu był. Podejrzewam, że siostra go przekonała by ten został u niego bo ja widzę szansę na wyzdrowienie jego, a w najgorszym przypadku nie przeszakadza mi pies na 3 łapach.
Po tym jak mnie oszukał tym razem stwierdziłem, że nie chcę znać takiej osoby.
Niestety moja siostra ciągle go zaprasza do nas do domu, na podwórko i muszę go mijać, ostatnio znów mało nie pusciły mi nerwy, gdy ten nie chciał się ze mną przywitać stojąc u mnie na podwórku, więc znów go wygoniłem, ten zaczął zapierać się ze jest gościem mojej siostry i ma prawo tu być i nie trafiały do niego żadne argumenty, na szczęście zawołał mnie do domu tata w jakiejś sprawie i zdążyłem ochłonąć i wracając kazałem mu tylko zejść mi z drogi.
Sytuacja z Markiem strasznie mnie denerwuje i nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Nie wiem jak z tym sobie poradzić, ciągle utrzymuje kontakt z moimi znajomymi i ciągle przez to o nim słyszę.
Przez niego nie potrafię zamknąć pewnych etapów w moim życiu i ciągle wracam do przeszłości.
#rozowepaski #niebieskiepaski #przyjaciele #problemypierwszegoswiata i chyba niedługo #morderstwo

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: ludolfina98
  • 6