Aktywne Wpisy
Sam_w_domu +6
#mirabelkaszukamirka #warszawa
Posrednicze w poszukiwaniach.
Mirabelka lat 20
Warszawa
Bez szczegolnych wymagan ale odpadaja:
- Przegrywy
- #!$%@?
- Creepy
- Ulomy
- Przebojowi maczo
- Koneserzy ONS i FWB
Dziewczyna szuka normalnego chlopa ktory nie jest modelem tinderowca i bedzie ja szanowal.
To dziewczyna nie morswin. Obiektywnie oceniam figure na 10/10 i gdyby nie mieszkala w warszawie to bym sie nia nie podzielil.
Jak przebrniesz przeze mnie to dostaniesz jej kontakt
Posrednicze w poszukiwaniach.
Mirabelka lat 20
Warszawa
Bez szczegolnych wymagan ale odpadaja:
- Przegrywy
- #!$%@?
- Creepy
- Ulomy
- Przebojowi maczo
- Koneserzy ONS i FWB
Dziewczyna szuka normalnego chlopa ktory nie jest modelem tinderowca i bedzie ja szanowal.
To dziewczyna nie morswin. Obiektywnie oceniam figure na 10/10 i gdyby nie mieszkala w warszawie to bym sie nia nie podzielil.
Jak przebrniesz przeze mnie to dostaniesz jej kontakt
Lukaszek555 +130
W skrócie, w Zamościu pobito na śmierć 16 latka.
W pobiciu brało udział 3 chłopaków i 1 loszka, wszyscy 16-17 lat. Loszka została od razu zwolniona do domu, a zajęto się jedynie pozostałymi chłopakami którzy brali udział w pobiciu. Śledczym udało się odczytać jej skasowane wiadomości na messengerze, z których wynika że chciała się zemścić na Eryku (zabitym chłopaku), który rozpowiadał o niej plotki – czyli prawdopodobnie zleciła pobicie białorycerzom. Ostatecznie loszka
W pobiciu brało udział 3 chłopaków i 1 loszka, wszyscy 16-17 lat. Loszka została od razu zwolniona do domu, a zajęto się jedynie pozostałymi chłopakami którzy brali udział w pobiciu. Śledczym udało się odczytać jej skasowane wiadomości na messengerze, z których wynika że chciała się zemścić na Eryku (zabitym chłopaku), który rozpowiadał o niej plotki – czyli prawdopodobnie zleciła pobicie białorycerzom. Ostatecznie loszka
Z drugiej strony, jeżeli państwo sięgnie po mechanizmy redystrybucyjne, to siłą rzeczy będzie musiało swobodę gospodarczą ukrócić.
Czy istnieją okoliczności, w których równość i wolność mogłyby się nawzajem wzmacniać? I tak, i nie.
Danielle Allen, doktor filologii klasycznej oraz politologii z Harvardu, w artykule pt. Równość i amerykańska demokracja pisze o najbardziej chyba spektakularnym przypadku „oszukania systemu” w dziejach. Zdarzył się w Stanach Zjednoczonych w pierwszej połowie XIX wieku.
Jeszcze u schyłku XVIII stulecia, w dekadzie Rewolucji Amerykańskiej, aż 70% białych rodzin w wysuniętych na zachód hrabstwach posiadało grunty orne. Przez wiele kolejnych dziesięcioleci państwo rozdawało akry na lewo i prawo, wszystkim po równo; w stanie Georgia w latach 1805-1833 organizowano na przykład powszechne loterie. Rzecz jasna, świeżo upieczeni włościanie mogli bez przeszkód zająć się uprawą i sprzedażą produktów rolnych. O IRS-ie ani rządowych agencjach agronomicznych żaden farmer jeszcze wtedy nie słyszał.
Kruczek? Ależ oczywiście, był. Ziemia w *gruncie* rzeczy należała do Indian, wypieranych coraz dalej na zachód, spędzanych do rezerwatów, zabijanych przez żołnierzy (którzy zresztą niezadługo sami mieli się pozabijać w krwawej wojnie secesyjnej). Całkiem łatwo o wolność i równość jednocześnie, jeżeli realizacja ideałów odbywa się kosztem cudzego prawa do życia i do własności.
Tak czy owak, sto lat później uwłaszczeniowa bonanza była już wspomnieniem tak odległym, że libertarianie w latach sześćdziesiątych pisali o „odwiecznym konflikcie” pomiędzy tymi ideałami. Intensywna industrializacja, która nastąpiła w międzyczasie, przeorała bowiem powiązania pomiędzy pracą, kapitałem, własnością i środkami produkcji.
Miłościwie nam panujący liberalizm, jak sama jego nazwa wskazuje, przedkłada wolność nad równość. Danielle Allen poczyniła tutaj ciekawe spostrzeżenie: ową dominację odzwierciedla język, w którym funkcjonuje o wiele więcej powiedzonek poświęconych wolności aniżeli równości.
Jej przykłady siłą rzeczy związane są z angielskim, lecz w polszczyźnie sprawa przedstawia się chyba podobnie. Po jednej stronie „Wolnoć Tomku w swoim domku”, „Wolność kocham i rozumiem”, „Hulaj dusza, piekła nie ma”, „Lepiej żyć stojąc niż umrzeć na kolanach”, „Róbta co chceta”. Po drugiej stronie… przychodzi mi do głowy jedynie antyrównościowe porzekadło, do którego i tak przeniknął wolnościowy leksem: „Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie!”.
„George Orwell twierdził, że językowe klisze wskazują na zanieczyszczenie myśli przez politykę. Mówcy, którzy się nimi posługują, zdradzają się z brakiem wysiłku umysłowego. Jednak nieobecność klisz musi wskazywać na tym poważniejszy brak jakichkolwiek myśli.”
Czyli mało mamy obecnie tej równości.
#gruparatowaniapoziomu #liberalizm #libertarianizm #lingwistyka #historia #usa
@eagleworm: Z całą pewnością ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I wolności ( ͡° ʖ̯ ͡°)