Wpis z mikrobloga

@toute-verte: dawniej jak byliśmy młodzi i komuś się coś przecięło, zadrapało, poparzyło, to aloesem smarowaliśmy bezpośredni po ścięciu i przekrojeniu. żeby wykorzystać półkilowy liść aloesu musiałbym chyba wjechać rowerem w krzaki, albo spaść z drzewa przez jakieś konary, by mieć wystarczającą ilość zadrapań.