Wpis z mikrobloga

@Pchelkowa: Mam bliźniaczki. Dwie kopnięte, sześcioletnie córki, które są dosłownie klonami. Moja żona to chyba jedyna osoba na planecie, która nie myli tych dwóch gałganów, bo nawet ja, jako ojciec, mam z tym problem. Próbuję jednej wczepiać we włosy inne ozdoby, niż drugiej, ale one perfidnie się zamieniają i trollują własnego tatusia, a ja, autentycznie, kilka razy dziennie mam wątpliwości, czy gadam z właściwą córką.

Na domiar złego, obie właśnie przechodzą fazę na disco polo. Tatuś słucha raczej AC/DC i jest załamany, ale modli się, żeby im przeszło. Ostatnio przyszła do mnie jedna z córek i poprosiła o dzienną dawkę słodyczy, bo im z żoną wydzielamy, żeby za mocno nie zwielorybiały. Powiedziałem, że jak mnie wkręca i jest Zosią, która przed chwilą dostała loda, to Zuzia - jej siostra - będzie na tym stratna, bo na ich zestaw 2 sztuk przypadają właśnie 2 sztuki lodów.

Młoda wzięła i poleciała do pokoju, a za chwilę przychodzi... no, chyba ta druga, ze słowami, że "Zosia zeżarła dwa, a ona nie chce być przez to stratna". Złamałem się i dałem biednej loda, a ona powiedziała: "Ty naprawdę nas nie odróżniasz" - i uciekła na górę wyjąc: "Przez twe oczy zielone, zielooone!".

...oszalaaałem...

##!$%@? #heheszki