Wpis z mikrobloga

#deathnote #film #netflix
Tak narzekałem na casting, ale to nie on był najgorszy, najgorszy okazał się scenariusz. Murzyn grający L był paradoksalnie najbliższy oryginałowi, ale zepsuli drugą połowę gdy okazało się, że filmowy L traci nad sobą całkowicie kontrolę i niczym typowy glina ściga Lighta chcąc go zabić xD Mangowy L traktował wszystko z mocnym dystansem jako pewnego rodzaju grę. Light w tym filmie to jakieś nieporozumienie. Ani nie jest przystojny, ani bystry ani inteligenty. Traci nad sobą panowanie, krzyczy jak baba. Fabuła jest zwyczajnie głupia, L prawie magicznie wpada na trop Lighta, ale wszystko tak pędzi, że tego nie widać. O ile w mandze prawie do samego końca L nie był pewny co do Lighta tutaj mniej więcej w 1/3 filmu już wszystko wie.

No i Misa. Z Misy zrobiono zwykłą wariatkę głodną władzy. W mandze była lepiej przedstawiona i jej motywacje były logiczne.
  • 7
@gryzon_c: nooo, to mnie totalnie #!$%@?, zabil raptem 2 osoby i juz sie sprzedal, bo ladna :D
Na poczatku sobie pomyslalem, ze L przemagluje Mise i rozkmini wszystko, bo Light byl ogarem w anime, a Misa zwykla (malo ogarnieta) manipulowana przez niego dziewczyna. W tej wersji ("girl powaaaa") ona jest zupelnie inna postacia, wrzucili tam watek milosny, ktorego nie bylo w anime, w oryginale Light jej uzywa, to zupelnie toksyczna relacja.
@RandyMarsh1: Serio mam wrażenie, że przemysł filmowy traktuje widzów jak jakiś idiotów. Ten film był groteskowy - śmerci były za bardzo przerysowane i końcówka z spadającą misą to już w ogóle inba xD
@gryzon_c: ale generalnie samo podejscie do tych smierci rodem z final destination akurat mi sie podobalo. Ta kontrola umyslu, to troche za duzo, ale te sploty wydarzen sa bardzo ciekawym rozwiazaniem.
Ogladales te japonskie pełnometrażowki ? Moim zdaniem zakonczenie lepsze niz w anime.