Wpis z mikrobloga

Jakimś fanem anime wielkim nie jestem i nawet nie obejrzałem do końca wiadomo po jakim zdarzeniu przestałem oglądać bo to nie to już było. Ale #!$%@? pojedynek w anime między Kirą i L był zrobiony świetnie tak samo rozkminy Kiry jak wykorzystywać zasady działania notatnika, a filmie? xD Wszystko zrobione po łebkach, zero napięcia. Light to jakiś chyba żart, ta jego nałożnica to już w ogóle nie komentuje, sceny śmierci niepotrzebnie brutalne, oczywiście nie mieli jaj żeby zakończyć jeden wątek jak w anime, przyszłość L pominięta, a mogli dać jakieś retrospekcje zamiast tego wątku romantycznego bo obok Ryuka to jedyna spoko postać, wątku z innymi shiningami nie ma. Nie wiem co za debil to przekładał na film, ale pominięto wszystko to co za co oryginał szanuję, mógł być zajebisty thriller wyszło miałkie gówno. Polecam obejrzeć japońską adaptację bo tam wszystko jest na miejscu.

Na plus warstwa audiowizualna Willam Defoe, L i to wszystko chyba.

A ci którzy czepiają się, że mudżyn niech się jebną w łeb ¯\_(ツ)_/¯

Po GiTS i tym czymś mam dużą nadzieję, że nie zekranizują Akiry ( ͡° ʖ̯ ͡°) Niech się wezmą za ekranizacje Fate'ów bo cokolwiek ambitniejszego partaczą jak się da. Może przyjdzie czas, że za ekranizacje anime wezmą się dobrzy reżyserzy jak w przypadku kina superbohaterskiego.
#deathnote #anime #netflix

Tyle dobrego, że po zobaczeniu sceny w diabelskim młynie przypomniał mi się fajny kawałek z innego animca
  • 4