Wpis z mikrobloga

#domjanusza Dzisiaj rano dziadek dzwonił, że na jutro na 8.45 u notariusza. Potem za dwie godziny zadzwonił, że awaria, że notariuszka dzwoniła i są różnice na planie geodezyjnym, brakuje dwóch metrów kwadratowych drogi więc nie przygotuje papierów bo się nie zgadza. Dziadek czeka na poprawiony plan od firmy geodezyjnej i ma znowu zadzwonic mi powiedziec kiedy podpisujemy umowę.
Ayahuascę wypiłem. Dziwne uczucie mnie złapało, pominę większość, skupię się na najciekawszym doznaniu. Poczułem swój umysł jako coś osobnego ode mnie, jako coś co tylko moją świadomość zasypuje jakimiś tam obrazami. Że nie są te obrazy nijak ważne, w sensie doznań zmysłowych i budowanego na ich podstawie wszechświata. Tzn. że nie są żadnymi prawdami, że zawsze zależą jedynie od pewnego nastawienia obserwatora czyli mojej świadomości w tym wypadku. Potem ostatecznie jak to zrozumiałem udało mi się prawie tenże umysł złapać. Pierwsze uczucie to jakby w obcym zaczynała ściana się ruszać, okazuje się ostatecznie, że on tam cały czas był tylko ja go nie widziałem. Potem jeszcze usiłowałem go jakby złapać, ale wtedy jak wielki czarny dzik chował się za krzakami i nie chciał, żebym go posiadł, bał się i mnie unikał. Taki to umysł ludzki jest, przez lata człowiek tak się do niego przyzwyczaja, że go już nie zauważa, a on jak przywra siedzi na człowieczej świadomości całe zycie i uniemożliwia ogląd i analizę absolutu, człowiek zaczyna myśleć, że jest tą właśnie przywrą. A to błąd.
Jeszcze go nie okiełznałem, na razie dopiero zauważyłem, bedzie potrzebna jeszcze pewnie niejedna sesja. Następny wpis następnym razem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 3