Wpis z mikrobloga

#100daymusicchallenge #metal #deathmetal

Dzień 12: Piosenka zmarłego artysty.

Dla mnie jedna z największych strat muzyki metalowej.

Piosenka trochę randomowa, bo na ostatnich 4 płytach od Human są same arcydzieła. A Chucka brakuje bo nie było chyba takiego wizjonera w ekstremalnej muzyce. Nie wiem czy to dlatego że się za młodu bardzo osłuchałem i ograłem, ale żaden deathowy band a) nie potrafił robić tak łatwo odróżnialnych od siebie (ale spójnych) numerów, b) żaden deathowy gitarzysta nie miał takiego zmysłu do solówek, c) po co machać piórami na koncertach, po co tatuaże, po co tandetny mejkap, groźne miny - słuchać muzyki #!$%@?.
  • 9
@metaled: no właśnie to miałem na myśli. Ta muzyka tak się broni(ła), że facet nie robił kompletnie nic dla show. Nie wiem czy to element przemyślany, czy był skromny i cichy, wiem że nie było tandety :)

A Live in LA mogę oglądać wciąż i wciąż i wystarczy mi widzieć jak on tymi długachnymi paluchami ogarnia riffowanie :)