Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Eh...
Jestem "piękny i młody", a mam wrażenie jakby zostało tylko i.
Nigdy nie miałem kłopotów z samotnością, miałem masę znajonych i zawsze plan na weekend, a od jakiegoś czasu zostałem sam.
Zmieniłem szkołe(nie z tego powodu) i pomimo tego, że dogaduje się z innymi to nie jestem w żadnej paczce, a nie czuje żebym był nielubiany. Mam powodzenie u dziewczyn, ale zazwyczaj, gdy zacznę z jakąś rozmawiać to szybko mi przechodzi zafascynowanie nią.
Ostatnio, gdy wyszedłem z kumplem spotkałem znajomych ze szkoły, powiedzieliśmy sobie cześć i zapytali czy odwiozę ich do domu, zrobiło mi się cholernie przykro bo nawet o niczym nie pogadaliśmy i miałem wrażenie, że tylko po to się przywitali. Nie wspominając jak głupio poczułem się przed kumplem.
Inny kolega, który uważa mnie za przyjaciela daje znać o sobie, gdy potrzebuje transportu, ma nawet problem zwrócić koszt paliwa, zazwyczaj staram się znaleźć jakąś wymówkę żeby nie robić mu za taxi bo z jakiej paki..
Pamięta do kogo napisać, gdy szuka powrotu, a nawet nie zaproponuje dołączenia do imprezy.
Mam jeszcze jednego kolegę, z którym znam się od dziecka, czasami się widujemy na weekendy i czasem bierze ze sobą swoją dziewczynę i nie mam z tym absolutnie żadnego problemu, ale gdy umówiłem się z nim na wypad "na miasto" powiedział, że będzie też jego dziewczyna, powiedziałem, że spoko przecież to nie problem. Gdy wróciliśmy do niego, jego dziewczyna zaczęła być dla mnie wredna, ale brałem to z dystansem.
Po chwili powiedziała, że późno już, kumpel zapytał się jej, że co z tego, a ja w żartach powiedziałem, że sugeruje mi żebym już wrócił na co ona "no raczej" z opryskliwym tonem, ale na ten tekst też wziąłem poprawke wiem, że bierze jakieś leki na lęki i chyba depresje, chwile później wróciłem do domu, nie lubię czuć się niechciany.
Przez takie sytuacje moje poczucie wartości jest na wysokości moich kostek bo wiem, że narządy są coś warte. Nie potrafie znaleźć własnej zgranej ekipy, wszyscy trzymają się od lat razem więc ciężko byłoby mi dołączyć i się zintegrować. Zaczynam odczuwać #przegryw straciłem motywacje do nauki, która była dla mnie najważniejsza, nie mam już z kim o tym pogadać, nie wiem kiedy to się stało. Byłem duszą towarzystwa, a teraz wole być w cieniu. Nie chce brać żadnych leków żeby się lepiej poczuć. Chce po prostu być znów szczęśliwy i czuć się potrzebny nie tylko do wożenia innych. Co robić...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 10
@slepauliczka: jakiej #!$%@? pomocy? Zobacz jak to jest napisane. Ja jest fajny, mily, zajebisty a wszyscy w okolo nie doceniaja tego i mnie juz nie lubia... to nie ze mna moze byc problem tylko na pewno z nimi, ze nie doceniaja mojej zajebistosci.
Powiedz mi o jakiej tu pomocy mowa? Przez #!$%@? nakrecanie sie wszystkich na depresje i inne schorzenia mentalne lacznie z wszystkimi bipolarkami i borderkami niebawem w rynku antydepresantow
OP: @FionnMacCumhail:
Czytałeś mój wpis w ogóle?
Napisałem, że chce sobie z tym poradzić bez żadnych leków, a gadanie, że kiedyś to mężczyzna to miał jaja, a teraz to...
Tak samo kiedys umierano na bol glowy, a nie zapalenie opon mozgowych lub raka.
Ja tez obserwuje tu posty i staram sie pomoc, bo wiem, ze dla niektorych to jedyne miejsce, gdzie moga sie wygadac anonimowo i po to powstal ten