Wpis z mikrobloga

No i znowu przyszła zima na drogach. I znowu widzę jak większość kierowców nie umie jeździć bezpiecznie.
Chciałem o tym napisać już rok temu, ale jakoś tak wyszło, że nie napisałem.
Do pracy mam jakieś 25 km. Pierwsze pięć jadę dobrą drogą - krajówka, odśnieżana, posypywana - fajnie. Kolejne 20 to inna bajka - droga wojewódzka, dziurawa, odśnieżana w drugiej czy trzeciej kolejności i rzadko posypywana. Wiadomo, że na rozjeżdżonym czy ubitym śniegu jeździ się wolniej. Za każdym razem jak jadę do roboty z rana trafi się przynajmniej jeden kierowca debil. Dogoni mnie, bo jedzie szybciej i nie wyprzedzi. Choćbym nie wiem jak zjechał do pobocza, ile razy mu dawał znak prawym kierunkiem, że może wyprzedzać on będzie jechał za mną. Tuż za mną.
Między nasze auta nie zmieściłbyś kombiaka, może jakiś mały miejski samochodzik by się zmieścił. To cholernie niebezpieczne i stresujące, że ktoś tak blisko jedzie. Niech mi jakieś zwierze wyskoczy (w koło lasy, saren i dzików sporo) i nawet jak uda mi się uniknąć zwierzaka to ten z tyłu na bank nie zdąży nawet przyhamować przed uderzeniem. Latem też się tacy idioci zdarzają, ale wtedy jakoś rzadziej, a i droga mniej śliska więc bezpieczniej.
Delikatnie mówiąc, wkurza mnie to. Może ktoś mi to wytłumaczy - co ludziom daje, że jadą kilka metrów za mną?
#zima #drogi #kierowcy #debile
  • 2