Wpis z mikrobloga

Zjednoczona Republika Arabska! Brzmi pięknie. Miała być państwem zrzeszającym wszystkich Arabów pod sztandarem nacjonalizmu i socjalizmu. Na jej czele stał człowiek, który wydawał się wtedy jedynym słusznym przywódcą panarabskim – Gamala Abd an – Nasera. Twór powołany w 1958 roku składał się z Egiptu, Syrii i… Jemenu. W teorii wszystko wyglądało pięknie – kraje były połączone w jeden organizm państwowy, dzieląc parlament między siebie po równo, zachowując niewielką odrębność armii.

Praktyka okazała się dużo trudniejsza. Po pierwsze, wchodząc w unię Syryjczycy nie wiedzieli w co się pakują. Dosłownie. Gdy podpisywano traktat łączący oba państwa nie było wiadomo czy będzie to federacja, konfederacja czy państwo unitarne. Wybrano ostatnią opcję z silną władzą Nasera. Po drugie, nie zastanawiano się jak będzie wyglądała koegzystencja dużo silniejszego Egiptu i słabszej Syrii w jednym państwie. Szybko okazało się, że Egipt zaczął realizować wizję mocarstwową traktując panarabizm instrumentalnie. Parlament – mimo, że dzielony po równo – nie miał aż tak wielkiego znaczenia w porównaniu do prerogatyw Nasera. Na unii „przejechali” się także oficerowie syryjscy. Szybko zaczęto wysyłać ich do Egiptu i z dala od jednostek bojowych. Syria dostała również swojego „wojskowego gubernatora”. Na znaczeniu stracił całkiem potężny dotychczas syryjski wywiad. Został zastąpiony przez egipskie służby, a Syryjczyków „wygnano” za granicę do pracy wywiadowczej. Był to także ciężki czas dla, wspomnianych już, elit damasceńskich. Socjalistyczne ideały Nasera zaczęły uderzać w burżuazję miast syryjskich.

Wszystkie te czynniki sprawiły, że w 1961 roku w Damaszku doszło do przewrotu wojskowego. Przeprowadził go sunnicki oficer, pochodzący z jednej z miejskich rodzin, Abd al – Karim Nahlawi. Bunt zyskał wsparcie w zasadzie całego wojska syryjskiego i nawet wezwanie Nasera do pozostania w unii (poparte wysłaniem wojsk desantu) nie obaliło puczu. Nowe rządy rozpoczęły liberalizację polityki i gospodarki. Nie zdążyły jednak odnieść sukcesu na tym polu.

W marcu 1963 roku doszło do kolejnego zamachu stanu. Dokonali go oficerowie z Komitetu Wojskowego Partii Baath oraz zwolennicy Nasera. Warto dodać, że celem Baasistów było samodzielne przejęcie rządów w kraju. Naseryści byli więc traktowani dość przedmiotowo. Zostali ulokowani w aparacie cywilnym państw, natomiast Baasiści przejęli dowództwo nad głównymi jednostkami wojskowymi (w tym 70 brygadą stacjonującą pod Damaszkiem) i wywiadem wojskowym. Pomimo sukcesu puczu nie powrócono do unii z Egiptem. W tym samym roku Komitet Wojskowy Partii Baath stał się celem kontrzamachu ze strony Naserystów. Walki między obiema stronami zakończyły się stosunkowo licznymi ofiarami – zarówno w wyniku strat w boju, jak i egzekucji przeprowadzanych na Naserystach. Warto dodać, że był to pierwszy krwawy zamach stanu w historii kraju.

Komitet Wojskowy Baath oddał eksponowane stanowiska cywilnej części partii. Na czele państwa stanął Amin Hafiz – przewodniczący Komitetu Rewolucyjnego partii, a premierem został Salah ad – Din Bitar, jeden twórców Baasizmu. Z drugiej strony barykady stali ludzie z Komitetu Wojskowego – Salah Dżadid, Muhammad Umran czy Hafiz al – Asad. Obie strony starały się skupiać wokół siebie coraz więcej władzy obsadzając stanowiska swoimi krewnymi czy poplecznikami. Warto tutaj dodać, że Komitet wojskowy był mocno zalawityzowany. Dziewięciu na czternastu członków było alawitami. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że zależności religijne nie były wtedy tak mocno widoczne. Liczyła się osobista lojalność i więzy oparte na wspólnej służbie.

Przez trzy lata rządów aparat państwa polaryzował się wokół Salaha Dżadida oraz Amina Hafiza. Dżadid był w tamtym czasie szefem sztabu armii syryjskiej natomiast Amin Hafiz prezydentem (Hafiz al – Asad był dowódcą lotnictwa). Ludzie Amina Hafiza zajmowali wysokie stanowiska w rządzie. Natomiast zwolennicy Komitetu Wojskowego byli lokowani jako dowódcy brygad, dywizji czy szefowie agencji wywiadowczych. W tym samym czasie armia syryjska została zasilona przez młodych oficerów. Byli to ludzie pochodzenia wiejskiego, mniejszościowego, bardzo często alawici. Zastępowali ludzi usuwanych z armii po licznych przewrotach wojskowych. Zaogniona sytuacja doprowadziła do tzw. Przewrotu Lewego Skrzydła w 1966 roku.


Zamach stanu przebiegł bezproblemowo. Stało się tak dzięki skoordynowanym działaniom puczystów. 70 brygada, dowodzona przez krewnego Salaha Dżadida, pomaszerowała na Damaszek, przy wsparciu bojówki partii Baath dowodzonej prze Rifata al – Asada (młodszego brata Hafiza). Walki miejskie przeprowadzone zostały przez oddziały komandosów dowodzone przez Selima Hatuma – druza. Także w tym wypadku pucz okazał się stosunkowo krwawy. Za przykład niech posłuży oblężenie rezydencji Amina Hafiza. Przez całą noc jednostki ochrony prezydenta odpierały ataki komandosów wspartych przez jednostki pancerne. Mimo, że sytuacja była beznadziejna, rezydencję poddano dopiero gdy skończyła się amunicja.

Dygresja: oddziały chroniące prezydenta, podobnie jak komandosi atakujący jego dom, podlegały pod Selima Hatuma. Prawdopodobnie z powodu konspiracji nie mógł wycofać swoich ludzi. Nie znaczy to, że druz nie dbał o podkomendnych. Dzięki jego osobistej interwencji obrońcy dostali opiekę medyczną i nie byli traktowani jak żołnierze wroga. Postawa ochrony prezydenta w tym trudnym czasie zasługuje na najwyższy podziw. Ci dzielni ludzie trzymali się swoich rozkazów do ostatniej możliwej chwili, nie zważając na beznadzieję. To jest hart ducha!

Po udanym puczu rozpoczął się proces podziału stanowisk. Pierwszą wysoką pozycję polityczną otrzymał Hafiz al – Asad – został ministrem obrony. Komitet Wojskowy partii Baath przejął stanowiska rządowe zostawiając w armii swoich zaufanych. W podziale pominięci zostali druzowie. Hatum został oficjalnie dowódcą komandosów. Kolejny druz został szefem wywiadu wojskowego. Taki podział zmusił Hatuma do rozpoczęcia puczu. Zebrał swoje siły w stolicy Dżabal ad – Duruz, Suwaydzie (Dżabal ad – Duruz jest syryjskim ośrodkiem druzyjskim). Puczystom udało się schwytać Salaha Dżadida, prezydenta Syrii Nur ad – Dina Atasiego oraz grupę wojskowych ze szczytów władzy. Hatum, prawdopodobnie zdając sobie sprawę z przewagi sił rządowych, zdecydował się na rozpoczęcie negocjacji. Stronę rządową reprezentował minister obrony Hafiz al – Asad. Druzowie zażądali zwiększenia swojej reprezentacji we władzy. W tym samym czasie Asad podjął decyzję o stłumieniu powstania. Na Suwaydę poprowadzone zostały wojska rządowe wraz z dużym udziałem artylerii rakietowej. Powstanie upadło, a sam Hatum musiał uciekać do Jordanii.

Znów należy się wam kilka słów podsumowania. Okres od rozpadu unii egipsko – syryjskiej do przejęcia władzy przez Komitet Wojskowy jest czasem ciągłych walk o władzę. Liczba zamachów stanu wzrosła z 4 sprzed unii (przypominam 3 zamachy stanu w 1949 roku plus powstanie druzyjskie w 1954) do 9 (plus: upadek unii, zamach Baasistów i Naserystów, kontrzamach Naserystów, przewrót Lewego Skrzydła i powstanie druzyjskie). Zmiany ekip rządzących w zasadzie odbywały się przez zbrojny pucz.

Warto rozpisać schemat „przeciętnego zamachu stanu w Syrii”. Zamachowcy albo mieli kontrolę nad, albo przejmowali jedną z dobrze uzbrojonych jednostek w armii. Dużą popularnością cieszyła się ta stacjonująca pod Damaszkiem. Następnie odcinano miasto od łączności ze światem zewnętrznym, zdobywano koszary służb porządkowych, domy oficjeli państwowych oraz rozgłośnię radiową. Większość zamachów kończyła się bezkrwawo. Przedstawiciele ustępującego reżimu zwykle nie podejmowali walki. Wyjątkami od tej zasady było rozprawienie się z Naserystami, zamach Lewego Skrzydła i powstanie druzów z 1966 roku. Świadczy to o raczej niewielkiej dyscyplinie sił zabezpieczających rządzących. Dopiero Baasiści rozpoczęli tworzenie sił o charakterze pretoriańskim.

Parę słów należy się także Selimowi Hatumowi. Nie zmienił oblicza Syrii swoimi działaniami, ale reprezentował sobą niesamowite zdolności wojskowe i pewne poczucie patriotyzmu. W 1966 roku musiał udać się do Jordanii. Tam zastała go Wojna Sześciodniowa z Izraelem. Mimo grożącego mu niebezpieczeństwa ze strony rządu Syryjskiego Hatum zdecydował się wrócić by bronić ojczyzny. Niestety jego oddanie nie spotkało się ze zrozumieniem i Hatum został schwytany i rozstrzelany w 1967 roku. Osobiście mogę dodać, że szkoda mi chłopa. Postać bardzo ciekawa, żyjąca w ciekawych czasach, z potencjałem na fajną książkę lub chociaż artykuł. Ale badanie jego życiorysu może być ciężkie przez trudną sytuację w Syrii. Chociaż może kiedyś…


\vide grupa na fb

#syria #geopolityka #historia #bliskiwschod
  • 3