Wpis z mikrobloga

Pracuje w sklepie mieszczącym się w biurowcu w centrum miasta. Pewna ekipa budowlana remontuje ten biurowiec, klatki itp. ogólnie sporo roboty. Pracują wieczorami i nocą. Już po 20 zaczynają przychodzić do sklepu, wiadomo, jabluszko, cola, fajeczki, niektórzy 3 setki wódki itp. ale zawsze spokojnie i na kulturce aż do dzisiaj. Godzina 22:00, 2 robotników z kilkunastoosobowej ekipy zaczyna maraton walenia setek w pracy jakby coś świętowali, kupują seteczki, po kilkadziesiąt zdrapek. Ogólnie to mam gdzieś i sprzedaje alkohol chyba że już ktoś ledwo stoi - no to wtedy stanowczo odmawiam. Mam duży próg tolerancji. Więc wytrzymałem gdy 6 razy wchodził i wychodzil, w międzyczasie nagabujac moja koleżankę. Wiadomo, po co robic awanturę skoro są moimi stałymi klientami. No ale przebrała się miarka gdy wszedł 8 raz i wziął piwo. Odmówiłem mu a ten robak poszedł sobie do wyjścia nie płacąc. Jego kolega chciał go jeszcze powstrzymać, ale nie dał rady. Za dużo wypił. No to ja hyc już mocno wnerwiony. No bo nie będzie mi jakiś lamus kradł piwa. Doświadczony wieloma patologicznymi sytuacjami nawet do nich nie wyszedłem. Idę do recepcji wyjściem od zaplecza. A ten idiota ochroniarz biurowca wąsacz Janusz śpi. Za co on bierze ten hajs... To ja do niego: poproszę numer do kierownika budowy albo właściciela szybciutko. A on że nie ma. To ja do niego biegusiem na górę po kierownika. Dobra winda się otwiera, i wychodzi jakiś ziomeczek z ekipy. Poleciał po majstra. Majster schodzi, podaje reke, wytłumaczyłem mu, że albo ich zabiera migiem albo dzwonię na do kierownika budynku i na policję. Idziemy przed sklep razem. A tamten gamoń leży na ziemi, drugi leży za nim. Majster tylko tonem matki do niego: Jacek no coś ty zrobił. Wstawaj. Finał sprawy taki, że 5 chłopa wzięło go do samochodu i pojechali. Drugi poszedł o siłach do domu. Majster zaproponował flaszkę na zgodę.
#pracbaza #gownowpis
  • 2