Wpis z mikrobloga

Kolega @Wotto jakiś czas temu zgłaszał link do podpisywania petycji do Komisjji Europejskiej, by zgłosiła ustawy sądownicze do Trybunały Sprawiedliwości UE. Został zgaszony, że petycje internetowe ha ha. Niesłusznie, bo ta została doręczona do KE z podpisami, szkoda że tak mało ich było. Przypominam - chodzo o realne powstrzymanie demolki Sądu Najwyższego.

Teraz można podpisywać się tu:

https://europonieodpuszczaj.pl/podpisz-list/

i tu:

https://dzialaj.akcjademokracja.pl/campaigns/sad-najwyzszy-napisz-do-KE?utm_campaign=rucX92ORgN&utm_medium=facebook&utm_source=share

Są też pierwsze sukcesy akcji, Europejska Partia Ludowa zaapelowała o to po zjeździe w Warszawie (#obywatelerp ich pikietowali w PKiN, prezes Manfred Weber wyszedł z nami porozmawiać, bardzo na plus), a nasi Zieloni skłonili resztę europejskich Zielonych, by też działali w tej sprawie (co dowodzi, że nawet mini-partyjka może działać skutecznie, jeśli minimalnie umie w dyplomację). Sprawa jest istotna, bo nawet jeśli nie uda się zablokować wymiany sędziów SN na pisowskich, sprawa ma kapitalne znaczenie ustrojowe.

https://obywatelerp.org/europa-moze-i-nie-odpusci-a-my/

Ale przede wszystkim sprawa sądów jest ważna ponad bieżącą pilność. Nie jest prawdą – o czym donoszą media, jeśli się zdecydują w ogóle poruszać ten wstydliwy temat – że na wniosek KE jest już za późno. Dałoby się go jeszcze złożyć, uzyskując przed 3 lipca postanowienie zabezpieczające – jak w przypadku Puszczy, choć istotnie terminy są już dramatycznie napięte. Każdy dzień bierności polityków i milczenia mediów powoduje w tej sytuacji straty, z których skutkami będziemy się wszyscy męczyć jeszcze bardzo długo.



Wstydliwy jest zaś ten temat głównie dlatego, że właśnie łykamy kolejną straszliwą porażkę bez walki, wspominając potężną mobilizację z lipca ubiegłego roku i usiłując o niej zapomnieć, zamiatając pod dywan tamten zmarnowany potencjał i udając, że nic się nie stało. Najwygodniej byłoby więc rzecz przemilczeć – i taki właśnie jest najwyraźniej zarówno polityczny kurs partii, jak i PR-owy kurs mediów. Ale istnieje również inna perspektywa wyjaśnienia sytuacji.

Sprawa bowiem jest i pozostanie ważna również po lipcowym terminie, który – co tu kryć – polscy i europejscy politycy zdołają prawdopodobnie rzeczywiście solidarnie przeczekać i „wycince sędziów” nie zapobiegną, jak potrafili zapobiec wycince drzew. Wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE są jednak ważniejsze niż sam lipcowy termin i wynikające z niego nieszczęście – są mianowicie w Polsce źródłem prawa i mają konstytucyjną rangę, jak wyroki Trybunału Konstytucyjnego, którego już nie ma. To jedyny sąd, który może legalnie uznać pisowskie ustawy – wszystkie ustawy niekonstytucyjne – za nieważne i wymagające zmiany. Będziemy tego potrzebowali jak powietrza, jeśli kiedykolwiek PiS przegra i straci władzę.

Bez ważnych, legalnych wyroków konstytucyjnych – jeśli mi prawnicy wybaczą to niefachowe określenie – jedyną zgodną z konstytucją możliwością odwrócenia pisowskich zniszczeń państwa prawa byłaby konstytucyjna większość. Nawet jednak, gdyby ją jakimś cudem uzyskać, gmeranie w konstytucji tuż po przejęciu władzy nie byłoby dobrym pomysłem, zwłaszcza, że w wyniku koniecznej półtorarocznej procedury wylądowalibyśmy i tak w konstytucyjnej prowizorce.


#polityka #tklive #europonieodpuszczaj
  • 12