Aktywne Wpisy
CeZ_ +30
Szyszka out z klubu UNIQ #famemma
Nie chce mi się grać w gry. Jak włączę, to spoko, to potrafię się wciągnąć i jakąś tam przyjemność taka gra potrafi sprawiać, ale najpierw muszę ją włączyć, a rzadko kiedy chce mi się to zrobić. Nie czuję tej ekscytacji, którą czułem jako nastolatek; ekscytacji, która kojarzy grę niemalże z wyczekiwaną przygodą. Jeszcze dzisiaj pamiętam, jak w szkole przed feriami zimowymi na jednej z lekcji wyobrażałem sobie, jak będę w czasie wolnym
https://www.strava.com/activities/1721003637/
Pogoda zapowiadała się niemal idealna - ok. 25 stopni, lekkie zachmurzenie i słaby wiatr. @zukikiziu chciał jechać Wielką Pętlę Bieszczadzką z Rzeszowa, ale ostatecznie pojechał do Kielc i znowu jedna z tras marzeń musi poczekać :( Przeszło mi przez myśl żeby spróbować samemu, ale po sobocie trochę szumiało w głowie, do tego sklepy pozamykane, więc wolałem nie ryzykować. Postanowiłem więc uderzyć trochę bliżej, na zaporę w Solinie.
Początek po małych górkach i już po 40 km czuję lekki głód. Na Orlenie jem hot-doga i uzupełniam bidony, bo nie wiadomo kiedy będzie następna taka możliwość. Dziurawą drogą wzdłuż Sanu dojeżdżam do ciekawego mostu w Tyrawie Solnej, na którym podczas robienia zdjęcia, koło wpadło mi pomiędzy płyty i prawie zaliczyłem glebę. W Tyrawie Wołoskiej trafiam na otwarty sklep Lewiatan, do którego zjeżdżają ludzie z całej okolicy. Robię spore zakupy, jem kawowego loda, przepijam colą i kieruję się dalej na Wańkową. Po drodze robi się ciemno i zaczyna grzmieć. Zastanawiam się, czy nie lepiej będzie pojechać w kierunku Przemyśla, ale napotkany szosowiec mówi, że nad Soliną nie powinno padać, bo chmura idzie na północ. Postanowiłem zaryzykować i deszcz dopadł mnie w momencie, kiedy przejeżdżałem obok browaru Ursa Maior w Uhercach. Przypadek? Nie sondze ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kiedy dopijam pyszne, orzeźwiające piwko "Rosa z Kremenosa", pogoda się poprawia i lecę prosto na zaporę. Przeciskam się przez tłum ludzi tylko po to, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie i wyruszam w drogę powrotną. Czeka mnie jeszcze kilka górek, więc jem tylko banana i baton, myślami będąc już w McDonalds w Sanoku ;) Dojeżdżam tam już trochę ujechany, więc po jedzeniu robię chwilę przerwy, ale w końcu trzeba jechać dalej. A dalej jest tylko gorzej. Jedzenie trochę zamuliło i nie chciało mi się nawet pić. Do końca trasy już nic nie zjadłem. W Brzozowie wypiłem energetyka i uzupełniłem bidony, na których dojechałem do końca.
Wyszło 230 km i 2,627 m pionu ze średnią 30.6km/h. Końcówka była ciężka, ale warto było :)
W tym tygodniu to już 228km!
#rowerowyrownik #ruszrzeszow #100km #200km
Wpis dodany za pomocą tego skryptu