Wpis z mikrobloga

Byłem wczoraj U Gruzina pod nasypem i podzielę się z Wami moimi wrażeniami. W dużym skrócie: wielkie rozczarowanie.

1. Obsługa - jedno z najsłabszych doświadczeń restauracyjnych ever pod tym względem. Czekaliśmy na znajomych trochę, więc spędziliśmy w lokalu ok 2h i część czasu poświęciliśmy na obserwację absurdów obsługi. Dobre 15-20 minut od wejścia siedzieliśmy przy stoliku zawalonym syfem po poprzednich gościach. W tym czasie kelner zdążył podjąć się 10 randomowych czynności markujących pracę. Dopiero poproszony o ogarnięcie stolika ruszył dupę. Dania podawał w losowej kolejności i dobrze było widać, że kolejność przybycia do lokalu nie ma nic wspólnego z momentem, w którym dostajesz jedzenie. Po pewnym czasie z zaplecza wynurzł się jakiś kaukazki młodzian, który zmienił sposób składania zamówień i zaczął zbierać je ze stolików. Większość czasu jednak spędzał scrollując telefon i mając w dupie zbieranie talerzy ze stołów, rozliczenia, czy cokolwiek co byłoby pomocne dla kelnera lub gości.

2. Jedzenie - no to jest jednak najgorsza część. Chaczapuri Adżarskie jest świetne, pozostałe smaczne ale dość dziwnie skomponowane, np. zawierające w sobie całe ugotowane jajko. Hitem są jednak chinkali, które zostały podane ze 20 minut po chaczapuri. Były kompletnie rozgotowane, nieodsączone, pływały w wodzie na talerzu, w którym nam je podano. Nie dało się ich podnieść, bo były za mokre i rozpaćkane (ciasto się kleiło do rąk). Jak już się ta sztuka udała, to połowa rozpadała się w locie zanim zbliżyło się je do ust, powodując tym samym wylanie się cennego bulionu na...no w sumie to gdzie bądź, bo nie podano nam tależyków, nad którymi moglibyśmy je spokojnie zjeść (wszystko podane na jednym dużym). Przy większości stolików widziałem taką samą walkę z tym daniem. No masakra. Wiem że właściciel jest gruzinem z krwi i kości, wiem że zna się na kuchni, ale to co się wyprawia w tym jego lokalu, to jest obraza dla gruzińskiej gastronomii.

3. Lokal - wystrój bardzo ładny i klimatyczny, chyba największy pozytyw z tej wizyty, szkoda tylko że nie ma klimatyzacji, bo mimo iż nie ma już takich upałów, to siedzenie w środku przez dłuższy czas nie należało do najprzyjemniejszych.

Podsumowując: jak Gruzja we Wrocławiu, to tylko Chinkalnia na Placu Wolności. Tu można wpaść na szybko na Adżarskie i zmykać zanim zaczniecie się irytować wszystkimi absurdami.

#jedzenie71
  • 10
@Iudex: jadłam pod nasypem 2 razy w tym roku i oba chinkali były ok, takie jak powinny być.

Do obsługi owszem można mieć małe zastrzezenia, ale nie było tak tragicznie jak opisujesz.

Peszek? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Iudex: byłam wczoraj... Przyznaję rację... Obsługa tragedia, chinkali rozgotowane +zbyt cienkie ciasto :( Adżarskie za mocno przypieczone, jajko ścięte że ledwo dało się wymieszać co trzeba :( smutek. Mieliśmy iść do Chinkalni, ale czas oczekiwania na jedzenie ok. 1,5-2 h to porażka...
@Mallow No to jest jeszcze gorsza wiadomość - to nie była jednorazowa wpadka, tylko ostry spadek formy na dłużej.
A w chinkalnii owszem się czeka, ale nigdy nie czekałem tyle co piszesz.