Wpis z mikrobloga

Mirasy, dość #creepy rzecz się dzieje w moim bloku.
Mieszkam na przed ostatnim piętrze (ostatnie to strych) i jakiś czas temu, jak była u mnie mama, mówiła, że słyszała dźwięki jakby się na burze zbierało, ale potem się okazało, że to nie burza, a dźwięki ze strychu. Pies trochę poszczekał i przestał. Tego samego dnia, jakoś przed południem, wychodziłam z domu i słyszałam też takie dziwne dźwięki jakby ktoś kotlety ubijał, a potem się okazało, że to ze strychu. "Wtf?" pomyślałam, ale przecież jestem już duża i tak naprawdę nie można się bać, nie wiedząc nawet czego. Olałam sprawę, zapomniałam.
Dziś,przed siódmą rano wychodziłam do pracy i nie zdążyłam nawet wsadzić klucza w dziurkę w drzwiach, a już słyszałam jakby ktoś biegał boso po gołej podłodze, takiej jak przeważnie są na korytarzach w blokach. Pierwszy raz w życiu dostałam jakiegoś paraliżu, że stałam z otwartą buzią i gapiłam się na wejście na strych (mamy taką kratę zamykaną na klucz i dalej schody na górę, więc jakby ktoś, np. schodził to bym go widziała. Powiem Wam szczerze, że przez te dźwięki, prawie sie obsrałam. Do windy już nie szłam, tylko biegłam.
Dodatkowo, czasem z niebieskim słyszymy, jakby nad nami biegały jakieś dzieci, a przecież to niemożliwe, chociażby ze względu na to, że słychać jak ktoś otwiera kratę (schody są dosyć blisko naszego mieszkania)
Jak będę miała na tyle odwagi, żeby to nagrać, to wrzucę tu potem w wersji audio, ale nie obiecuje, bo jak tylko o tym myślę,to #!$%@? się psychicznie.
  • 38