Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak myślicie czy opętanie jest w ogóle możliwie i istnieje?

Posłuchajcie tego. Za dzieciaka nie miałem żadnych problemów. W mojej rodzinie Mama była gorliwą katoliczką, więc do końca gimnazjum musiałem być ministrantem, za sprzeciw groziła mi surowa kara. W tamtym okresie pomimo, ze pochodziłem z biednej rodziny wszystko się układało. Miałem jakieś "dziewczyny" w gimnazjum, kolegów, koleżanki, żyłem normalnie. Po gimnazjum w końcu Matka odpuściła, a ja zrezygnowałem z kościoła, bo nigdy nie czułem, że wierzę w Boga. I wtedy zaczęły się w sumie moje problemy. Dostałem się do dobrego liceum w moim mieście, ludzie z liceum jakoś nie chcieli mnie poznawać. W gimnazjum byłem dusza towarzystwa, w liceum z jakiegoś niewyjaśnionego powodu - nikt mnie chciał się ze mną zadawać. Miałem tylko jednego kumpla, który pokazał mi wiele gier komputerowych. Szybko się uzależniłem i potrafiłem spędzać całe popołudnia i noce na grach i w rezultacie spać 2-3 godziny dziennie przed szkołą. Szybko zawaliłem pierwszy rok, nikt w rodzinie nie wiedział dlaczego, w gimnazjum najlepsze oceny, w liceum nie zdał. Przeniosłem się do technikum, tam poznałem w końcu .W końcu rodzice się skapnęli i zmusili mnie do odwyku, byłem non stop kontrolowany i miałem tylko bezwzględne pół godziny dziennie na komputer na jakiegoś fejsa + do nauki, dodatkowo terapia grupowa + psycholog. ale mimo to dalej czułem "głód" i potrzebę grania w gry. Pomimo tego, że nie grałem w ogóle to nauka w ogóle mi nie szła. W technikum poziom dużo niższy niż w liceum, a i tak leciałem na dwójach i trójach. W domu już atmosfera napięta.

Koledzy z technikum pokazali mi pierwszy raz alkohol i papierosy, były też narkotyki ale ich bałem się tykać. Nie piłem ani nie paliłem zbyt dużo,tyle samo co moi koledzy. Lecz ja po krótkim czasie już się uzależniłem, zacząłem szybko palić 2,3, 5, 10 papierosów dziennie. Alko piłem tak jak inni tylko na imprezach, czyli jakieś raz na miesiąc/dwa tygodnie. Ale to też mi się spodobało i popołudnia spędzałem na piciu. W domu się cieszyli, że nałóg grania mi odpuścił i wyszedłem do ludzi. W rzeczywistości całe kieszonkowe przewalałem na piwka, piłem kilka dziennie tak, żeby nie zezgonować i się nikt nie skapnął. No ale skapnęli się i znowu zostałem wysłany na odwyk. I tak chodziłem na 2 terapie, inny psycholog, grupówka. Skończyłem technikum, ojciec powiedział mi, że Matka przeze mnie nie może spać po nocach, że już dość tego odwalania. Dał mi 5000 złotych i kazał się wyprowadzić, znaleźć pracę. Udało mi się znaleźć pracę w serwisie komputerowym, wynająłem pokój, przestałem chodzić na terapię bo myślałem, że to już koniec.

No i tak - nie szło mi z dziewczynami przez te nałogi byłem dla dziewczyn totalnie niewidzialny. No i dziwnym trafem przestałem pić, przestałem grać, ale nagle zacząłem walić kuca więcej niż zwykle, najpierw niewinnie, potem raz dziennie, aż doszedłem do momentu 4-5 razy dziennie. Wiadomo, każdemu za młodu zdarzało się zwalić kuca raz czy dwa razy na tydzień. Ja też tak miałem przez okres technikum, ale po technikum czułem coraz większą potrzebę związku, seksu, kobiety, no a ciężko było znaleźć dziewczynę nie będąc zbyt przystojnym. W dodatku inni mieli prawko, samochody, ja zarabiałem niecałe 2000 na rękę i za sam pokój płaciłem 800 zł, jedzenie nie wiem z 500 złotych, zostawało mi niedużo na przeżycie. Udało mi się tylko zrobić prawko, nie miałem samochodu więc nie mogłem żadnej niczym zaimponować, miałem tylko porno.

Byłem jak w jakimś #!$%@? letargu, za każdym razem wydało mi się, że przecież każdy gra, każdy pije piwko, każdy sobie obejrzy porno, ale z mojego otoczenia tylko ja się uzależniałem. Moi koledzy potrafili powiedzieć stop, nie pić za dużo, grać raz na jakiś czas. A ja się od wszystkiego potrafiłem uzależnić. Nawet był taki okres, że potrafiłem kupować jakieś słodycze i jeść jak świnia bez przyczyny.

No i kolejna terapia - tym razem sam poszedłem, znowu zmieniłem psychologa. Z tym porno ciężko było zerwać, potężna potrzeba walenia pomimo terapii, wsparcia. No i jak wygląda moje życie? Od terapii do terapii. Myślicie, że ja tego chce? Ja czuje, że to nie jestem ja. Czuje się jak w jakimś letargu, nie mogę sobie powiedzieć nie. Dopiero jak przekroczę jakąś granicę to zdaję sobie sprawę co ja zrobiłem. Mam 25 lat i nie mam nic. Znajomych, rodziny, przyjaciół kasy. Mam tylko nałogi i terapie. Moim jedynym znajomym jest terapeuta.

Ostatnio terapeuta sam przyznał, że jestem jakimś naprawdę trudnym przypadkiem, chodzę na terapię, wszystko wydaję się być ok, widać, że z tym walczę, nie poddaję się. Ale mimo wszystko zero silnej woli, tak jakbym był jakąś marionetką. Sam stwierdził, że powinienem iść do jakiegoś egzorcysty bo chyba jestem opętany i czasami zachowuje się normalnie, czasami tracę kontrolę, jestem bardzo agresywny i co najgorsze - czasami nie jestem tego świadomy!

Nigdy nie bylem zbytnio wierzący, nie wierzyłem w Boga, demony, duchy, opętania. No ale to jest naprawdę dziwne, pragnę uporządkować swoje życie, zacząć żyć, zdobyć lepszą pracę, założyć rodzinę. Chodzę na terapie i nic nie pomaga, kompletnie nic.

Mieliście do czynienia z opętaniami/egzorcystami? To jest prawda czy tylko bajka do straszenia? Szczerze mówiąc niewielu rzeczy w życiu się boje się, ale jak pomyślę o pójściu do kościoła czy rozmowie z księdzem to jest mi naprawdę słabo, czuję taki olbrzymi niepokój. Jak mam sobie pomóc?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 20
OP: No, tylko że sam terapeuta stwierdza, że powinna być jakaś poprawna, wykazuję inicjatywę, nie jestem bierny. A mimo wszystko nic nie pomaga, setki terapii, indywidualne, grupowe, reaguję ok i wykazuję tendencję do poprawy, a tak naprawdę jest coraz gorzej.

Ja już sam nie wiem

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: sokytsinolop}

@AnonimoweMirkoWyznania: jprdl, nie miał co, to wymyślił sobie opętanie. Kosmiczne jaszczury tobą sterują z kosmosu.
Jak rany, stary, jak nie pomaga zwykła terapia, to pomyśl nad terapią w ośrodku, może tam cię nastawią, choć bywają jednostki oporne, zdarza się, ale mi to raczej wygląda na to, że nie masz jakiegoś szczególnego zainteresowania, nia masz celu w życiu, jakiegoś kierunku, więc zapychasz tę pustkę czym popadnie.
Opętanie jest faktem, ale nie sądzę żeby to miało miejsce u ciebie w klasyczny sposób. Zawsze możesz iść do księdza egzorcysty i pogadać w temacie. Natomiast na pewno jest wiele wątków w twoim wpisie na które musisz zwrócić uwagę. Na pewno zły działa przez uzależnienia i to jest potwierdzony fakt. Wszystkie alkoholizmy, narkomaństwa, walenia konia to są metody które na dłuższą metę mają spowodować że pójdziesz na dno. Strategie bowiem są różne.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: może kurs "nowe życie z Bogiem", "seminarium odnowy wiary", albo kurs alpha (alfa?) - często prowadzone przez świeckich, ale bardzo skuteczne w takich sytuacjach. Bóg często obawia swoją moc przy takich okazjach, może Cię uwolnić /uzdrowić, ale musisz dać mu szansę ( )
@AnonimoweMirkoWyznania jedz na modlitwy o uwolnienie, uzdrowienie, np. mimj,mamre, dotyk Boga, mozesz być zniewolony. Mi pomogło duzo większy pokuj wewnętrzny. Jak się modlilem to potrafilem caly sie spocic i mieć nachalne nieczyste obrazy, albo jak jechalem autem cos mi mowilo w głowie zebym zjechal do rowu. Nie cale 7 lat minęło od tego. to samo mialem tylko nalogi, balem się normalnej pracy.