Wpis z mikrobloga

Cześć, Mirki i Mirabelki!
Pamiętam, że miałam napisać co nieco o #bonzasiedleniowy i #bezrobocie, ale tak jak padłam spać po powrocie, tak spałam niczym niemowlak!
Teraz dopiero usiadłam do komputera.

Na wstępie chciałam zaznaczyć, iż to był mój "pierwszy raz" w tego typu sprawach i urzędach, więc totalnie nie wiedziałam co i z czym się je, stąd mogłam popełnić wiele błędów, także liczę się z krytyką od Was, że w pewnych kwestiach może i ja coś skopałam xd

Głównie zaczęło się od tego, że przeprowadziłam się z #poznan do miejsca X (miejsce x jest mniejsze od Poznania, co jest może istotne?) i przez pół roku pracowałam za w sumie śmieszny hajs, ale musiałam się czegoś chwycić i przeczekać, żeby postarać się o ten bon.
Nastał nowy rok, umowa się skończyła - na szczęście - no i postanowiłam zarejestrować się w tym urzędzie i złożyć wniosek. Aby nie jeździć milion razy w te i z powrotem postanowiłam zadzwonić do urzędu i dowiedzieć się co konkretnie będę potrzebowała, za jaki okres, itp.
Chciałam sobie to rozłożyć fajnie w czasie, aby w razie czego zostać nawet przez tydzień i mieć z głowy.
Przez telefon jakaś babeczka mi powiedziała, że na to bezrobocie to standardowo świadectwo ostatniej szkoły i świadectwa pracy. Zapytałam czy to świadectwo pracy jest obowiązkowe, ponieważ pracodawca na razie nie chce mi go dać (tak wiem, jego obowiązkiem jest wydać mi je w ciągu 7 dni, no ale #prywaciarze). Powiedziała, że wystarczy mi taki druczek z #zus na którym będzie widniały moje opłacane składki, upewniałam się trzy razy :))))
Zadzwoniłam do ZUSu, żeby zapytać się czy takie coś dostanę i jak długo będę na to czekać? I tutaj miło się zaskoczyłam, bo można to dostać od ręki!
Tak, więc wybrałam się do Poznania dwa dni przed umówioną wizytą w PUPie. Zaszłam do ZUSu, podeszłam do jakiegoś stanowiska i pytam się o taki papierek i czy dostanę go od ręki? Na miejscu okazało się, że nie dostanę go od ręki mimo, że powtarzałam trzy razy, że ponoć istnieje taka możliwość. Pan się upierał, że nie ma takiej możliwości. Mogę jedynie złożyć taki wniosek i do maksymalnie tygodnia powinnam otrzymać takie zaświadczenie. Złożyłam ten wniosek, napisałam prośbę o szybsze rozpatrzenie i wyszłam. W końcu pracownik chyba ma większe pojęcie o tym czy rzeczywiście istnieje jakaś opcja, tak? Otóż nie do końca. Wróciłam do domu i na następny dzień zadzwoniłam jeszcze raz do ZUSu i zapytałam się czy można uzyskać takie zaświadczenie "od ręki", gdy jakaś babeczka potwierdziła, to przedstawiłam jej moją sytuację i wtedy powiedziała, że pracownik powinien mnie poinformować, że powinnam pobrać numerek i pójść "na salę" po takie coś. No zajebiścieeeeeee. Tak, więc poszłam kolejnego dnia do tego zusus, wbiłam na te śmieszną salkę, pobrałam te zaświadczenie i myślałam, że już teraz będzie z górki! Aleeeeeż nie, moi mili. Nie tym razem.
Tak, więc wbijam do PUPu o umówionej godzinie. Dowodzik. Pani pierwszy raz? Tak. Poproszę świadectwa pracy. Podaje jedno, bo miałam i informuję o tym drugim, ale że w sumie spoko, bo mam to zaświadczenie. Typiarka na mnie takie oczy i ALE MUSI BYĆ ŚWIADECTWO. Przysięgam, że położyłam głowę na biurku i zaczęłam się śmiać... Co dziwnego, to jak wytłumaczyłam moje bieganie, to trochę się uśmiechnęła, ale raczej w formie współczucia mi i wytłumaczyła raz jeszcze, że musi być świadectwo i, że najlepiej, jakbym złożyła skargę w PIPie na pracodawce i tyle, bo to w sumie było już grubo ponad tydzień ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No, więc wróciłam bardzo zdenerwowana do domu, napisałam grzecznego smsa do pracodawcy w sprawie tego świadectwa i postanowiłam czekać, bo co innego mogłam? :)))))
Minął prawie tydzień ciszy, więc złożyłam ten wniosek do PIPu.
Po 3 dniach dostałam smsa, że świadectwo jest do odebrania, to od razu po nie pojechałam i tego samego dnia zarezerwowałam wizytę w urzędzie pracy.
Pracodawca nawet nie wychylił się z gabinetu tylko wysłał asystentkę, aby ona załatwiła ze mną formalności xd
Termin był na grubo ponad tydzień, więc postanowiłam spróbować pojechać od rana, żeby załapać się na numerek. Jeśli by się nie udało, to pozostaje mi poczekanie na tę umówioną wizytę.
Na szczęście mi się udało i odczekałam te 2,5h z jakąś karyną i januszem, który tylko komentował, że te babeczki za biurkiem nic nie robią, że one myślą, że każdy ma czas, aby tu siedzieć, że te numerki tak wolną idą, itp.
Natomiast w środku dowiedziałam się głownie tego, że jednak NIE DA SIĘ ZŁOŻYĆ tego wniosku o bon, że ona właściwie nic nie wie, ale mam iść na pokój xyz i tam mi coś powiedzą. No spoczko, pomyślałam.
W dużym skrócie, to udało mi się tylko, albo aż zarejestrować na bezrobocie. Wizytę mam gdzieś za 1,5h z doradcą, które mam CISNĄĆ o bon.
Także to by było na tyle z przygód wesołego Tuptola.
Mam nadzieję, że nigdy się już nic takiego nie powtórzy, bo nie mam energii, sił i cierpliwości do takich rzeczy xd
Dziwie się, że tym wszystkim #madki chce się latać z papierkami o #500plus, albo inne #zasilki, serio XD
Ja już powoli tracę chęć na to, no ale jak się powiedziało a, to trzeba powiedzieć też b.

#logikarozowychpaskow #urzadpracy #poznan #gownowpis #jaktoogarnac #jakzyc
  • 26
Witamy w Polszy, ja miałem ciekawa sytuację przy rejestracji na bezrobotnego. Trzeba dać wszystkie te świadectwa pracy, ale zawsze pracowałem na umowę o dzieło i powiedziałem że nie mam kontraktu z pracodawcami i możliwości uzyskania tego swistka od pracodawcy , że tam pracowałem i jakieś składki czy podatki . Co z tego że miałem same umowy pod ręką, ostatecznie skończyło się tak że kobieta wpisała mnie na bezrobotnego, uznając moja ''prośbę'' mimo
@Hawthorne: O to z tym też było zabawnie! :D Najpierw jedna do mnie mówi, że nie potrzeba wszystkich, druga, że potrzeba, trzecia, że tylko te z zeszłego roku. NO I WEŹ ZROZUM BABĘ XD