Wpis z mikrobloga

Jak już wszyscy obserwatorzy #polityka wiedzą, Robert #gwiazdowski i Bezpartyjni Samorządowcy nie zebrali wymaganej liczby podpisów do startu z całego kraju. Wiemy, co to oznacza - iluzoryczne szanse na przekroczenie progu wyborczego (musieliby w każdym z okręgów zebrać średnio ponad 10 procent głosów), nikłe zainteresowanie mediów (brak wywiadów, darmowego czasu antenowego w mediach publicznych i udziału w ewentualnych debatach) i tym samym niemożność dotarcia ze swoimi postulatami do szerszej grupy wyborców. Wiele czynników złożyło się na taki stan rzeczy:

1. Wyraźne opóźnienie kampanii - Biedroń od roku buduje swoje stronnictwo polityczne, Korwin jeszcze przed wyborami samorządowymi porozumiał się ze Skutecznymi Liroya, a tuż po nich - z narodowcami. Gwiazdowski o starcie #polskafairplay poinformował w połowie lutego. Jak tu przebić się ze swoim programem w tak krótkim czasie, samemu mając niewielką rozpoznawalność?

2. Propozycje programowe - obok pojawienia się Gwiazdowskiego na scenie politycznej akurat wtedy, gdy na prawo od PiS powstaje rosnące w siłę antyestabliszmentowe środowisko ( #konfederacja) i jeszcze jednej rzeczy, o której napiszę niżej to główny powód, dla którego zniechęciłem się do tej inicjatywy. Postulaty obniżenia podatków i kosztów pracy (i w mniejszym stopniu decentralizacja) to wyraźne powielanie programu #korwin. Z kolei JOW-y jako jedyny sposób wyboru posłów to prosty przepis na zabetonowanie sceny politycznej (Wielka Brytania i USA to najlepsze tego przykłady) Ponadto emerytura obywatelska i odżegnywanie się od znaczącej krytyki Unii Europejskiej zupełnie nie wpisują się w mój światopogląd.

3. Działalność niektórych wielbicieli (a właściwie to jednego) na Wykopie - co tu dużo mówić - spamowanie Wykopu Gwiazdowskim (może napiszę o tym osobny wpis), dodawanie do powiązanych za każdym razem odnośników do fanpejdży PFP i zbiórki podpisów działa na ludzi, jak wiecznie powtarzana reklama w telewizji - początkowo może wywołać zainteresowanie, ale później zaczyna coraz bardziej nużyć i irytować. Jeśli dodać do tego obrzucanie błotem osób polemizujących z postulatami pana Gwiazdowskiego i Bezpartyjnych, jak i stylem uprawiania przez nich polityki ("korwinistyczny troll" to chyba najdelikatniejsze określenie), to przepis na PR-ową porażkę zapewniony. Taka postawa zdecydowanie nie przystaje do elokwencji i kultury, jaką niewątpliwie obdarzony jest pan Gwiazdowski.

4. Kształt list - co tu dużo mówić - z jedną, jedyną osobą, w miarę znaną publicznie ze spraw gospodarczych i politycznych (sam Gwiazdowski) nie da się osiągnąć sukcesu wyborczego. Angażowanie do wyborów pana Rosiewicza (znanego raczej z działalności estradowej) czy byłego kandydata z Koalicji Obywatelskiej z wyborów samorządowych sprzed raptem paru miesięcy (z całym szacunkiem dla obydwu panów) sprawiło, że wielu potencjalnych wyborców zwątpiło w powodzenie tego projektu. W jednym z największych okręgów (Małopolska i Świętokrzyskie) nie wystawiono nikogo na stałe zameldowanego w Krakowie (drugie co do wielkości miasto w Polsce!), czy w Kielcach. Ponadto słabo zorganizowane prawybory - nie dość, że głosowanie było utrudnione (na co narzekali nawet sami głosujący), to jeszcze zagłosowało w nich niewiele osób (do zakwalifikowania się do list starczyło mniej niż 100 głosów). W dodatku wszystkim osobom zakwalifikowanym z tych prawyborów przydzielono pozycje w drugiej połowie listy (przynajmniej w tych okręgach, które zebrały wymaganą liczbę podpisów...)

5. Sprawy organizacyjne - zaplecze pana Gwiazdowskiego - Bezpartyjni Samorządowcy - nie spisało się. Tylko w dwóch okręgach (Śląsk i Mazowsze) zebrali solidną górkę. W pozostałych albo nie zebrali wymaganej liczby podpisów, albo górka była niewielka. Tym bardziej dziwne, że tak słabo szło im na Dolnym Śląsku (gdzie współrządzą z PiS-em), mimo pomocy w ostatnich dniach zbiórki ze strony aktywistów partii Porozumienie (czyli "wolnościowego" zaplecza PiS-u), w Małopolsce (gdzie wolnościowcy i konserwatyści mają największy potencjał - potwierdzeniem jest liczba małych komitetów, jakie stamtąd startują) czy w samej Warszawie (mimo promowanego lidera). W wyborach parlamentarnych będzie jeszcze trudniej, bo i podpisów więcej (105000 w 21 okręgach, a nie 70000 w 13), i trzeba będzie bardziej zapuścić się w prowincję, żeby je zebrać. Swoją drogą już ta rejestracja była dużym wyzwaniem dla Bezpartyjnych. Owszem, byli komitetem ogólnopolskim w wyborach samorządowych, ale tam trzeba znacznie mniej podpisów (ledwie 300 na jeden okręg w każdym województwie). Druga kwestia to spotkania. I tu kolejny raz trzeba wspomnieć o braku rozpoznawalnych twarzy. Sam Gwiazdowski nie jest w stanie objechać całej Polski w kilka tygodni. Palikot potrzebował na to kilku miesięcy, podobnie Biedroń. Konfederacja świetnie sobie z tym radzi, bo jest w stanie posłać w teren kilkunastu rozpoznawalnych ludzi.

I to chyba tyle, jeśli chodzi o analizę przyczyn porażki wyborczej komitetu Polska Fair Play. Mimo, że sam pomysł tworzenia osobnego komitetu (ani jego realizacja) nie spodobał mi się, darzyłem i darzę pana Gwiazdowskiego sympatią i szacunkiem. Życzę mu, by znalazł swoje miejsce na scenie politycznej, bo takich osób nam trzeba. Może niekoniecznie jako lider projektu politycznego, ale składowa czegoś większego. Elektoratu wolnościowego jest zbyt mało, by podzielić go między trzy ugrupowania tak, by każde z nich znalazło się w Sejmie. Niestety, współpraca z Konfederacją wydaje się być nierealna, a Kukiz zaczyna niebezpiecznie dryfować w kierunku PiS.

#4konserwy
  • 14
@plackojad: w eurowyborach najmniej ludzi głosuje, wszyscy mają parcie, bo za "pracę" tam dostaje się takie sumki jakie oni w życiu w normalnej pracy nie zobaczą (zdecydowana większość polityków). Im więcej swoich dostanie posadki tym lepiej dla nich( ͡° ͜ʖ ͡°) Z polskiego punktu widzenia najważniejsze są wybory krajowe, ale to dopiero na jesieni. KNP sukces w eurowyborach przebimbała na przykład ostatnio.
@Kaczypawlak Gwiazdowski teraz nie uciuła ani jednego procenta, a kto wie, moze nawet i pół procenta. Ludzie boja sie zmarnowanego glosu, a nie oszukujmy sie... nikt o zdrowych zmyslach nie moze juz teraz wierzyc, ze Gwiazdowskiemu sie uda. Takze obstawiam 0,5-1%. A taki wynik to prawdziwa piguła w ryj. Komu znow sie bedzie chcialo zbierac podpisy juz na jesieni, skoro rokowania są tak marne? Jedyna opcja to przytulenie sie do kogos (obstawiam
I to chyba tyle, jeśli chodzi o analizę przyczyn porażki wyborczej komitetu Polska Fair Play.


@plackojad: Przede wszystkim ciężko mówić o porażce, gdy raczej każda rozsądna osoba nie liczyła na wielki sukces i rozbicie popisu. Liczy się w tej chwili zaistnienie na scenie politycznej.

Postulaty obniżenia podatków i kosztów pracy (i w mniejszym stopniu decentralizacja) to wyraźne powielanie programu #korwin.


Obniżanie podatków to nie jest jakaś karta pułapka zarezerwowana dla
@plackojad: Odnosnie kampanii PFP to prowadzona byla do dupy. Ale to juz nie bede bledow wytykal bo po co. Smieszne tylko ze Hrubinki czy inne Poronce opozycjne na maksa do PFP straszyly mafia, przystawka PiS itd. a tu nawet podpisow tej mafii sie nie udalo zebrac.

Ale odnosnie punktu drugiego. Gwiazdowskiego zna chyba kazdy liberal gospodarczy. Pisanie o tym ze powiela program Korwina to nieporozumienie. JKM przy nim to jak domorosly
@Freza: Na eurowybory chodzi najmniej ludzi, wybory parlamentarne i tak są najważniejsze, bo wpływają na nas bezpośrednio, Bruksela to tylko wydmuszka, gdyż i tak zwykle to rządy ustalają między sobą co i jak. Marketingowo słabo wyszli, ale to jeszcze ich nie skreśla
@plackojad: Jestem z okręgu szczecińskiego, który nie zebrał podpisów. Nie wiem jak były one zbierane, ale chyba tylko znajomi namawiali znajomych, bo nigdy na ulicach nie widziałem nikogo stojącego pośrodku jakiegoś placu i zapraszającego ludzi, a w ten sposób np. nawet sympatycy Stonogi zbierali w centrum miasta.

Ludzie naiwnie liczyli, że jak podzielą ilość podpisów przez sympatyków na grupie fb to spokojnie je uzbierają, a przecież sporo osób się nie zaangażuje
Wobec braku listy PFP u mnie to ja na wybory nie idę. Nie ma nikogo wartościowego. Na Konfederację też nie zamierzam oddawać głosu, bo dla mnie ta mieszanka nacjo-, katolo-, antyaborcyjnego stowarzyszenia jest nie do przyjęcia.


@Tytanowy_Lucjan: no to jest ich minus, ale kurde jak nie zagłosujesz wcale to znowu POPiS wszystko zgarnie i znowu będziemy w lesie totalnie
@Tytanowy_Lucjan Pomagając Konfederacji przekroczyć próg znacząco zmniejszasz liczbę reprezentantów PiS i KO

Mnie to przekonuje i przez ten pryzmat rozumiem zrzeszenie wszystkich jak leci, przynajmniej jest realna szansa przekroczyć próg i nie dodać reprezentacji największym.