Wpis z mikrobloga

Wpis https://www.wykop.pl/wpis/41728259/zaczynam-czerwone-gardlo-czytam-dosc-szybko-2-pier/ zainspirował mnie do poniższego tematu:

Jaka książka została przez Ciebie rozpoczęta, ale nigdy nie skończona?

Mam tak jak OP z ww. wątku (i myślę, że sporo osób tak ma) - jeżeli coś zacznę czytać to robię to od deski do deski, bo np. liczę na to, że się rozkręci, muszę poznać historię do końca, wiem że już nigdy nie wrócę do danej pozycji, itp. Choćbym się musiał męczyć z czytaniem.

Od tej zasady zrobiłem jednak w życiu dwa wyjątki:

"Krzyżacy" - czytane jako lektura szkolna. Pierwszy tom przemęczyłem, drugiego już nie zaczynałem. Mimo, że zawsze czytałem każdą lekturę, to tu po prostu nie mogłem więcej. Historia mnie nie porwała i trochę oszukałem sam siebie uważając, że jeden tom to jakaś skończona całość, więc nie muszę czytać dalej:) Do tej książki myślę, że mógłbym wrócić, ale na razie nie widzę sensu, bo jest wiele innych, lepszych, które czekają w kolejce na półce.

"Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" - wymienione jakie drugie, ale mój nr 1 w kategorii porzuconych książek. Jeżeli dobrze pamiętam to przemęczyłem się do 23 strony i zrezygnowałem. Najgorsza książka, jaką dane mi było czytać. Ba, tego w zasadzie nie dało się czytać. Nigdy więcej.

#ksiazki
  • 15
Dla mnie przede wszystkim Primo Levi - "Czy to jest człowiek" i Aleksander Sołżenicyn - "Archipelag GUŁag".
Trochę szkoda, trochę wstyd - ze względu na tematykę. Wiem, że w razie bezsenności mogę po nie sięgnąć, ponieważ zasnę po pięciu stronach. (,)
@haussbrandt: Nie wiem, czy to złagodzi ból, ale absolutnie nie mam negatywnego stosunku do twórczości Siebkiewicza - ba, wszystkie nowele czy "W pustyni i w puszczy" jak pamiętam bardzo dobrze mi się czytało. A jak teraz sobie uświadomiłem to tuż po premierze ekranizacji "Ogniem i mieczem" Hoffmana postanowiłem, że kiedyś będę musiał przeczytać książkę - jeszcze się nie udało, ale to też pozycja, do której kiedyś usiądę.
@PanSoloPL: "Spis cudzołożnic" - dojechałam do jakiejś 15-20 strony, tak megalomańskiego popisu nie byłam w stanie zdzierżyć. "Wojna polsko-ruska" - no nie lubię, nie podchodzi mi Masłowska. "Noce i dnie" - tutaj zajechałam do jakiegoś czwartego tomu, ale miałam już dość Barbary.