Wpis z mikrobloga

Jedną z kluczowych scen z “Dnia świra”, w mojej opinii, jest scena rozmowy Adasia Miauczyńskiego z sąsiadem na plaży. Główny bohater rozpoczął od niezobowiązującej i wszystkim dobrze znanej rozmowy “o niczym”, czyli o pogodzie. Sąsiad jednak nie mógł niczego usłyszeć przez hałas morskich fal. Zrezygnowany, bezradny Adaś, próbujący się przebić przez szum morza, rozpoczął smutny monolog będący wyrazem rozpaczy i rozczarowania swoim życiem. Zrezygnował ze swojej życiowej miłości na rzecz małżeństwa bez miłości. Świadom, że w ten sposób zepsuł życie swojemu synowi, jedynej osobie, którą kocha, kolejnemu pokoleniu, odczuwa tym większy ból. Marzenia obróciły się przeciwko niemu i po wielu ciosach będących klasyką gatunku problemów dorosłego życia z osoby wrażliwej i pełnej aspiracji stał się zgorzkniałym człowiekiem schowanym w skorupie chamstwa i gburowatości. Wrażliwość, która miała z niego uczynić poetę, obróciła się przeciwko niemu i codziennie, szpilka po szpilce, cios po ciosie tym bardziej podkreśla gorzki smak jego życia. Nie znajdując nigdzie zrozumienia, zdecydował się na desperacki krok, jakim była próba wyżalenia się sąsiadowi. Wiedząc, że i tak nie przyniesie to żadnego skutku chciał zrzucić choć trochę balastu swoich przeżyć - chęć wygadania się, bycia usłyszanym i zrozumianym wzięła nad nim górę. A sąsiad? Sąsiad głuchy na jego wyznanie, a słuch ma przecież dobry, wraca do swojego życia codziennego. Dla niego tej rozmowy, a właściwie monologu, nie było. Adaś nie spodziewał się więcej, jednak i tak zapewne było to w jakiś sposób bolesne.

“No i co z tego?” - ktoś zapyta. Z jednej strony: nie mamy obowiązku skupiać się na czyichś problemach. Raz że zapewne dość mamy własnych, a nawet jeśli nie, to naprawiając świat w swoim bliskim otoczeniu i tak wystarczająco przydamy się ogólnej sprawie. To tak patrząc utylitarystycznie, zaś patrząc po ludzku i nieco egoistycznie: "Panie, daj pan spokój, nie mam siły ani czasu". Po prostu mamy prawo nie przejmować się problemami tego świata, których natłok spędzałby sen z powiek.. Z drugiej strony: no jednak nie do końca o to chodzi, bym powiedział, a przynajmniej nie w tej scenie. Tu nie chodzi o pomoc czy zrozumienie, ale samą niemożność dostrzeżenia problemu protagonisty przez sąsiada. Cokolwiek by symbolizował szum morza: czy pęd i zgiełk życia codziennego, czy zakłócenia wynikające z własnych problemów, czy najzwyklejszą w świecie ignorancję - “problem” jest realny. Osamotniony w społeczeństwie Adaś wiązał nadzieje z sąsiadem, który… posiadał niezbyt wysublimowaną sieć neuronalną. Zapewne autor chciał zasygnalizować pewne problemy, takie jak znieczulica społeczna, nieufność, zamknięcie na drugiego człowieka, zupełna obojętność na los innych lub pewna niechęć do poznania motywów działania i historii drugiej osoby. Cóż… może by to wpłynęło na osąd Adasia przez innych, jak również na sądy Adasia o innych?

Jednym z głównych wniosków płynących dla mnie z “Nędzników” było pewne zdystansowanie się do życia, spojrzenie całościowe - życie jako całokształt może mieć inne podsumowanie niż poszczególne jego części i zupełnie inną jakość niż poszczególne jego etapy, co dobitnie potwierdza historia Jean Valjean. Co jednak w przypadku Adasia, który patrząc holistycznie na swoje życie, stwierdza, że było nieudane?

[Marek Ckliwy’Post]
____________________________
Nasz tag: #odmienbyc
[Nasz fp na fb](https://www.facebook.com/Odmień-Być-738481763205508/)
#przemyslenia #dzienswira
OdmienByc - Jedną z kluczowych scen z “Dnia świra”, w mojej opinii, jest scena rozmow...

źródło: comment_eK2GDYJbw9PMme9PqbGNZxNp9n1lfwN9.jpg

Pobierz
  • 1