Wpis z mikrobloga

12DWR/ 110 km ~ Rosja

213 118 + 110 = 213 228

Próbując złapać tira do przejechania przez granicę miałem wrażenie że nikt nie jedzie na  moje przejście mimo że na Google Street view droga była zawalona tirami.

Pytając ludzi dostałem kilka propozycji podwózki aż do Moskwy ale to zupełnie nie w tą stronę ;-)

Kontynuowałem podróż aż zostało 7 km do przejścia granicznego. Droga zamieniła się w jakąś ekstremalnie dziurawą asfaltową ścieżkę, a od pewnego czasu nie wyprzedził mnie żaden samochód. Nic dziwnego że żadna ciężarówka tutaj obecnie nie jedzie, bo i rowerem ciężko przejechać. Zapewne cały ruch nawet do Kurska kieruje się obecnie na drogę E101/M-3

Gdy zamiast normalnych znaków pojawiły się wypłowiałe tabliczki osadzone na krzywych drewnianych drągach, zacząłem się obawiać że może tego przejścia już tutaj nie ma? No ale dzwoniłem więc chyba jednak funkcjonuje.

Ostatecznie faktycznie udało się dojechać do jakichś zabudowań które w oddali bardziej wyglądały na rozwalone wiejskie budynki... Ale 5x zoom w telefonie faktycznie ukazał że jest to przejście graniczne.

Oczywiście w rezerwowym planie miałem poprosić o przejazd przez granicę któregoś z tirów których tam na przejściu nie było...

Podjechałem więc jak gdyby nigdy nic pod szlaban licząc na cud... Który jak się okazuje nie był potrzebny. Strażnicy najwidoczniej nic nie wiedzieli o tym że obsługują przejście samochodowe i nie mieli żadnych pretensji.

Po Ukraińskiej stronie musiałem raz otwierać sakwy ale bez jakiegoś wielkiego trzepania, miałem tylko powiedzieć co mam w każdej i w zasadzie tyle. Strażnik przy pytaniu o narkotyki stwierdził że nie wierzy że nie przemycam amfetaminy bo bez tego nie da się dojechać z Polski do Rosji po czym pozwolił jechać dalej ;-)

Za zakrętem Rosyjska granica wyglądała już normalnie, bramki, budynki do kontroli, asfalt... wjazd do cywilizacji ;-) Dwa razy sprawdzali mi tutaj sakwy na takiej samej zasadzie jak Ukraińcy po czym odstałem swoje przy odprawie i mogłem wreszcie ruszyć dalej ;-)

Na sam nocleg dojechałem do Rylska, gdzie machając z drogi zgarnęła mnie couchsurferka Tania ()

#rowerowyrownik #wyprawaramenowa #rosja #podroze
źródło: comment_gsSp0vZ9nrvTirzKvwQmhLcgeEJM92uK.jpg
  • 4
Podjechałem więc jak gdyby nigdy nic pod szlaban licząc na cud... Który jak się okazuje nie był potrzebny. Strażnicy najwidoczniej nic nie wiedzieli o tym że obsługują przejście samochodowe i nie mieli żadnych pretensji.


@sigma: to jak z Polski do Kaliningradu, tyle że na drodze bez przejścia