Wpis z mikrobloga

@mikii77: Ja tam na studiach miałem zajęcia 2-3 dni w tygodniu i rzadko po 9 godzin, a studiowałem niby wymagający kierunek. Przez resztę tygodnia mogłem robić co chciałem. Teraz gównopraca przez którą praktycznie nie mam życia i której nie mogę rzucić bo jest mi potrzebna do zdobycia uprawnień zawodowych. Gdyby nie dorabianie na boku to chyba już dawno bym się zayebał bo nie byłoby mnie przy tym wszystkim stać nawet na
@Kosmiczny_pies_Kazak Nie polecę Ci żadnych. Po prostu wymagający kierunek to taki na którym #!$%@? się codziennie i w weekendy a każde potknięcie to duża szansa na wypadniecie z nich. Twój kierunek nie był wymagający. O to mi chodziło. A to, że się słabo po nim zarabia ¯_(ツ)_/¯. Po chemii, położnictwie czy diagnostyce laboratoryjnej też się słabo zarabia a #!$%@?ć na studiach trzeba.
Twój kierunek nie był wymagający.


@spardo: Powiedz to ludziom, którzy tych studiów nie skończyli xD. Nie wiesz co studiowałem, ale wygłaszasz prawdy absolutne. Wymagający kierunek to taki, do którego można uczyć się do egzaminów pół roku codziennie, a i tak je oblać. Ergo, trzeba #!$%@?ć. Mój taki był i temu był wymagający. Jedyne co zauważyłem, to że nikt nie trzymał nas codziennie na uczelni 9 godzin dzień w dzień. To nie
@tom-smy: Już podaje jakiemuś wykopkowi żeby miał dalsza amunicję do ataków personalnych. Co to ma do rzeczy? Teraz to choćbym napisał że studiowałem informatyke na Harvardzie to mi odpiszesz, że to #!$%@?. Na płaszczyźnie teoretycznej wyłożyłem ci jak krowie na rowie że wygłaszanie takich prawd jest po prostu głupie. Widzę, że nawet napisanie na samym początku, że rozumiem, że każdy przypadek jest inny nie uchroniło mnie od toksycznego udowadniania jakichś prawd
@spardo: studiowałem niby wymagający kierunek (top4 pod względem progu na polibudzie). Miałem zawsze stypendium naukowe za bycie w top10% i wcale nie było jakoś ciężko.
Chodzenie do nudnej pracy jest dużo gorsze