Wpis z mikrobloga

#perfumyptasznika #perfumy 57 / 50

Versace Pour Homme Dylan Blue 2017

Dziś nie będzie tak przyjemnie jak wczoraj – mam ochotę trochę rozprawić się z zapachem, za którym nieszczególnie przepadam i który na tagu cieszy się dosyć sporym uznaniem – bo jest zapachem bezpiecznym, uniwersalnym, o nie najtragiczniejszych parametrach i w jakimś stopniu nawiązującym do dwóch bardzo popularnych zapachów: Bleu de Chanel i Dior Sauvage (bo chcemy czy nie, ten drugi wszedł już do kanonu mainstreamowych perfum, żeby nie powiedzieć, że jest już klasykiem). Może trochę nie ma o co kruszyć kopii, może trochę ta recenzja jest bezsensowna, bo każdy ma prawo nosić to, co uważa za słuszne i co mu się podoba – a Dylan Blue to perfumy tak bezpieczne i „niebieskie”, że trudno uznać je za coś wstrętnego i odrzucającego. Smrodem na pewno nie są – ale na pewno są powodem, dla którego warto się zastanowić: „czy to wszystko, na co mogę sobie pozwolić w tej półce cenowej”?

Ale przejdźmy do rzeczy: dla mnie Dylan Blue otwiera się tak, jak pachnie Bleu de Chanel – są grejpfruty, nuta wodna, pieprz i to charakterystyczne kadzidełko, jest też paczula. Nie pamiętam już, ile ta faza trwa, ale nie jest jakaś super przyjemna, uwodzicielska czy intrygująca. Ot, poprawna, dobra, ale nic więcej. Później natomiast zapach wyraźnie skręca w stronę Sauvage’a. Tu robotę zaczyna robić tona ambroksanu oraz bergamotka. Bez wątpienia jest mniej pieprznie niż w przypadku perfum Diora, za to bardziej landrynkowo-słodko, morsko i syntetycznie (tak, da się bardziej niż w Sauvage’u!). I to jest chyba tyle, co mogę napisać o samym zapachu, bo na pewno warto samemu go sobie obadać i wybadać te proporcje między vibem Bleu de Chanel a właśnie Sauvage. Dla mnie nie ma tam nic autorskiego, jakiejś autorskiej interpretacji, odrobiny jakiegoś intrygującego sznytu, którego można by było się spodziewać po legendarnym Alberto Morillasie, nosie odpowiedzialnym za równie legendarne ̶F̶r̶a̶g̶r̶a̶n̶c̶e̶ ̶O̶n̶e̶ ̶O̶f̶f̶i̶c̶e̶ ̶o̶d̶ ̶J̶e̶r̶e̶m̶y̶’̶e̶g̶o̶ CK One. Jakiś liść figi, jakiś szafran, który widnieje w liście składników? Zapomnijcie, wszystko przysypuje papka z ambroksanu, grejpfrutów, pieprzu i kadzidła. Ta wtórność jest dla mnie wręcz mdła i zniechęcająca.

Ale zanim wrócimy do punktu wyjścia, dodam coś na usprawiedliwienie Dylan Blue. Wydaje mi się, że one właśnie takie powinny być. Mocno wtórne, w ogóle nie odkrywcze czy przełomowe, bardzo zachowawcze ale przy tym ładne, komplementogenne. I dlatego możliwe, że porywam się z motyką na słońcę i „killuję” wtórny zapach za to, że jest wtórny, a od początku miał taki być.

I równie możliwe, że zabrzmię jak stary zgred, ale moim zdaniem życie jest chyba trochę zbyt krótkie, żeby kupować i „nosić” dla przyjemności właśnie perfumy takie, jak Dylan Blue (albo Bvlgari Aqva Atlantiqve, bo to kolejny taki ananas). Za 150 złotych, które trzeba zapłacić za 100 mililitrów Dylan Blue możecie dorwać ostatnio omawianą Pradę L’Homme, męskiego Aliena od Muglera, Guerlain L’Homme Ideal, Rasasi Al Wisam Day, Cartier Declaration dun Soir i wiele innych, na pewno ciekawszych i bardziej intrygujących, nie mniej uniwersalnych perfum. Inna sprawa, że Dylan Blue wydaje się absolutnie perfekcyjnym pomysłem na prezent w ciemno. Nie rozczarujesz nim obdarowanego, nie ma większej szansy na to, że mu się nie spodoba, ale po tygodniu nie rzuci Ci się w ramiona. Nie, ten zapach jest po prostu OK. Jest tak OK, jak kumpel, którego lubisz, bo jest miły, ale jest taki miły, że wprawia Cię tym w zakłopotanie, bo to jego jedyna cecha, którą możesz u niego wyróżnić. Nic więcej.

Ocena zapachu: 5 / 10
Trwałość: 7,5 / 10
Projekcja: 7 / 10

Cena: 146 zł / 100 ml
Fragrantica
Parfumo
ptasznik1000 - #perfumyptasznika #perfumy 57 / 50

Versace Pour Homme Dylan Blue 20...

źródło: comment_16013774487KYG9RdeyvUns1V2vcFl5W.jpg

Pobierz
  • 5
@ptasznik1000: Ładna recenzja, uczciwie opisane.
Ja zapach bardzo lubię i uważam, że sprawiedliwiej byłoby mu dać wyższą ocenę ale jednocześnie dodać parametr Oryginalnośći wystawić 1/10 . Dużo "skunksów" jest polecanych na wykopie, jako twory oryginalne i złożone a standardowo przyjemne zapachy dostają po łapkach.
Jedno jest pewne - wykop to nie jest dobre miejsce dla zupełnie nowych osób szukających zapachów ;p Sam się przejechałem na kilku 9-10/10 a na pewno,
@dejnadom: dzięki, ale nie będzie już więcej kryteriów oceny :) Ocena zapachu agreguje wszystkie te cechy: to, czy je lubię, czy są oryginalne, czy dobrze coś odwzorowują, czy czuć w nich jakość etc. Nie ma więc potrzeby robienia kolejnego kryterium ( ͡° ͜ʖ ͡°)