Wpis z mikrobloga

@brakloginuf: mając 3 lata mama wysłała mnie do osiedlowego sklepu po pół kilograma cebuli. Wróciłem do domu z jedną cebulą, bo połowy cebuli nie chcieli mi sprzedać ¯\_(ツ)_/¯

To było w '94. Dzisiaj mój syn ma 5 lat i nie wiem, co jest z tym światem, czy z nami, rodzicami, ale podobna akcja nie ma prawa się wydarzyć. Nawet gdybym go wysłał do osiedlowej żabki (czego i tak bym nie zrobił),
ja kiedyś mając chyba 4 lata pojechałem rowerem do babci bo był tam Kuzyn niewiele starszy i lubiłem się z nim bawic. pamiętam jak z rowerem chowałem się w rowie w pokrzywach by sąsiadka mnie zobaczyła xD
na szczęście w połowie drogi kilka km od domu ciocia mnie zabrała bo wracała z kościoła autem.
a już byłem blisko krajowej drogi
taka ot przygoda
@brakloginuf: Gdy miałam jakieś 2-3 lata pojechałam sama do przedszkola, ok 2 km przez pola i lasy (trasę znałam, często jeździłam tam z mamą). Na miejscu okazało się, że przedszkole jest zamknięte, nikogo tam nie było. Musiałam wracać do domu. Tego dnia dowiedziałam się, że te wskazówki na tarczy zegara to nie chodzą sobie ot tak bez powodu. Poznałam też inne ważne pojęcie - "szlaban na wyjście z domu" ( ͡
@brakloginuf jak byłem w przedszkolu to z bratem ciągle marudziliśmy mamie żeby pozwoliła nam samym iść do przedszkola bo już ogarniamy i damy sobie radę. No i raz nas mama puściła, dotarliśmy do przedszkola, a lata później nam powiedziała że szła wtedy za nami i pilnowała nas z daleka.
Największe kłamstwo mojego dzieciństwa
@a__s: no cześć, jak już widać, że żyjesz i się udzielasz, to kiedy ruszycie dupy i odpowiecie na formularze kontaktowe? Bo nie wiem, który raz proszę o weryfikację kont firmowych, zmieniło się jedynie to, że odpisaliście (na jedno z dwóch zgłoszeń), że "przekażecie do odpowiedniej osoby". I tak sobie czekam, i czekam, i czekam...