Wpis z mikrobloga

Wspominałem już o książce "Świat zwyrodniały" znakomitego polskiego humanisty, prof. Jerzego Jedlickiego, w komentarzu, ale napiszę jeszcze wpis, bo ta pozycja definitywnie na to zasługuje.

Jedlicki analizuje dogłębnie przyczyny i metody dyskredytowania różnych objawów postępu i nowoczesności w ostatnich stuleciach. Spora część książki dotyczy Polski. Gdybym chciał zacytować wszystkie fragmenty, które kojarzą mi się z naszą obecną sytuacją i "konserwatywną rewolucją", to nie starczyłoby mi dnia na wypisywanie ich. Ale zapodam kilka.

Ot, na przykład Francja nie upada od dziś, upadała już w 1849:

Jan Kanty Podolecki, ideolog Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, pisał w Paryżu w roku 1849: "Oświecona Europa nie ma nic prócz form i negacji. Ludzkość formą ani negacją nie żyje, przeto w niej życie zamiera... Wszystko, co czuje śmierć, nurza się w błocie, cielcom złotym i bałwanom hołduje... Forma, która wyobrażała myśl stającą się, prawdę żywą i świętą, gdy myśl dalej postąpiła, gdy prawda w życie weszła, gdy świętość krwią i błotem skalano, została li formą. Tak kłamstwo, obłuda, samolubstwo, pycha, łupiestwo, chciwość wojują literą, przebierają się w formę i dobrodusznych oczy piaskiem świętym zasypują. Dobra wola wszędy zabita. Brak ludzi, brak namiętności. Wszystko skurczone, małe, w konwulsjach konania sztuka, czeka, nie wie czego - gada wiele o postępie, a weń nie wierzy... Schną źródła życia; siła, co światem trącała, omdlewa; ciemności wszystko ogarniają, wszystkie serca, nawet kobiece i dziecięce, od zimna krzepną. A ludzie dnia się obawiają i smakują w ciemnościach" (s. 73)


W warszawskiej encyklopedii z 1869 czytamy zaś pod hasłem "cywilizacja":

Jest bowiem jedna cywilizacja, zwana moralną, pełna prostoty, cnitliwa i niewinna, druga przemysłowa, czyli uczona, połączona z zamiłowaniem bogactwa i zbytku. W pierwszej kwitnie wiara religijna, żyją natchnienia sercowe, druga jaśnieje blaskiem sztuk i rzemiosł, handlem, rękodziełami i każdym zgoła rozwojem inteligencji. Ale z postępem doświadczenia lub wiedzy wiara ginie i jedna już tylko siła interesu jest węzłem bezpieczeństwa, wiążącym ludzi między sobą... Pod naciskiem takiej cywilizacji, dziś u nas pospolicie cywilizacją zachodu zwanej, ustają śpiewy poetyczne i natchnienia sztuk pięknych; wszystko idzie pod zimny rachunek i wycenia się na wagę złota. Niestety! Wyznać musimy, że podobna cywilizacja staje się charkterystyczną dla XIX wieku (s. 75)


Były jednak i inne postawy, rzekłbym - neuropejskie z ducha:

Prekursor polskiego pozytywizmu, Józef Supiński, który wiele lat spędził na Zachodzie, odpowiadał ze Lwowa polskim moralistom: "Nie obrzydzajcie nam Anglii i Francji, bo Anglia i Francja rządzą światem, a my słuchamy całego świata; nie nazywajce ich życia <>, bo ta kałuża wydaje ludzi, przy których wy jaśnieć nie możecie; nie plamcie ich zapobiegliwości nazwą egoizmu, bo ten egoizm czyni dla pospolitej rzeczy poświęcenia, o jakich my nawet marzyć nie umiemy. Materia, którą splugawić chcecie, jest warunkiem i pojawem istnienia tej ziemi" (ss. 75-76)


Jedlicki z tych różnych fragmentów wyciąga m. in. następujące wnioski:

Czarny obraz Zachodu, który najsilniejszą artykulację uzyskał w epoce dojrzałego i schyłkowego romantyzmu, ale który był od romantyzmu i wcześniejszy, i bardziej długowieczny, żywił się, jak każdy stereotyp, selektywną obserwacją realnych zjawisk. Przez filtr silnych emocji przechodziły tylko te wiązki spostrzeżeń, te relacje i diagnozy, które potwierdzały wcześniej umocowaną aksjologię, dając w efekcie obraz jednobarwny i jednoznacznie nacechowany, a w miarę utrwalania się - coraz bardziej odporny na konfrontację z empirią (s. 77)


Oraz:

Czarny obraz współczesnego Zachodu nie zrodził się więc w Polsce samorzutnie z odruchowej reakcji na kontakt z obcą kulturą, lecz był stereotypem dydaktycznym, służącym - pospołu z dodatnim stereotypem polskiego charakteru narodowego - umacnianiu nadwątlonego poczucia własnej wartości upokorzonego narodu i zwaloryzowaniu jego rodzimej tradycji, rozmaicie zresztą rekonstruowanej. Jeżeli więc częstotliwość powielanej matrycy może w ogóle być miarą postaw społecznych, to w tym przypadku chyba na zasadzie stosunku odwróconego; im bardziej atrakcyjne okazywały się u nas zachodnie idee, technologie czy wzory konsumpcyjne i im zatem szybsze było ich przenikanie do różnych klas społeczeństwa, tym silniej artykułowana była w literaturze i prasie pogarda dla Zachodu. Co więcej, wzmożenie ucisku narodowego ze strony Rosji czy Prus powodowało zazwyczaj nową falę przestróg przed Zachodem. Po części tłumaczy się to bez wątpienia rozczarowaniem z powodu obojętności i bierności Zachodu wobec polskich walk o wolność, ale także tym, że obawa przed wynarodowieniem popychała inteligencję do gorliwej obrony polskiej tożsamości kulturalnej, choćby jej zagrożenie postrzegano od innej zgoła strony. Rosyjska oferta cywilizacyjna zdawała się na ogół Polakom mało pociągająca i przynajmniej do czasów postyczniowych niezbyt groźna. Najwcześniej przeto w polskim antygermanizmie ery Bismarcka znalazła wyraz obawa przed polityczną, ekonomiczną i kulturalną zaborczością jednego i tego samego państwa.

Walka z cudzoziemczyzną pojawia się wtedy, kiedy cudzoziemszczyzna staje się zaraźliwa i ponętna. Ale jeżeli jest zarażliwa, to ideowa z nią walka jest niezskuteczna. Broszury przeciwko przemysłowi, giełdzie i obcym kapitałom nigdzie jeszczenie zapobiegły industrializacji, jeśli był już popyt na faktyczne produkty. Przestrzeganie wyższych i niższych klas społeczeństwa przed nabywaniem obcych wyrobów i obcych idei także nigdy nie dało wyników. Walka z kosmopolityzmem była strategią instrumentalnie bezpłodną. Ochrona nieskażonych źródeł własnej kultury, polskiego posłannictwa dziejowego czy słowiańskiej sielskości i prostoty nie tworzyła sama przez się alternatywy cywilizacyjnej, która zdolna by była rozwijać się samodzielnie nie tylko w świecie idei, ale w realnym krajobrazie społecznym i w rywalizacji z potężniejszymi narodami. Instrumentalna przydatność stereotypów nie jest wszakże właściwą dla nich miarą. Kompensacyjna funkcja idei upadku Zachodu wydaje się bezsporna. Idea ta spełniała to samo psychologiczne zadanie co wszelki negatywny stereotyp: zadanie eksterioryzacji zła. Diabeł mieszka gdzie indziej, kusi nas i znieprawia - ale od zewnątrz. Chodzi w niemieckim surducie, gada po francusku, gra na giełdzie i nie ma przystępu do tych, którzy strzegą zakonu i narodowości (ss. 79-80)


PS: O Polsce jest dużo, ale nie wyczerpuje to tematyki książki, bo Jedlicki spędził też sporo czasu na zachodnich stypendiach i doszukiwał się podobnych tropów w ojczyźnie nowoczesności, czyli samiusieńkiej Anglii, w której typowe dla Polski szumy związane z zapóźnieniem nie występują, a i tak nowoczesność wzbudzała potężny opór i poczucie upadku/kryzysu.

Przykładowe tytuły rozdziałów/esejów:
* "Trzy wieki desperacji: rodowód idei kryzysu cywilizacji europejskiej"
* "Czarny stereotyp Zachodu"
* "Proces przeciwko miastu"
* "Degeneracja po angielsku"

#ksiazki #czytajzwykopem #anatomiapopulizmu #historia #neuropa #4konserwy #polska #postkomunistycznepanstwomafijne
eoneon - Wspominałem już o książce "Świat zwyrodniały" znakomitego polskiego humanist...

źródło: comment_1629023582RrWdDwPYferm8UbdV90hu4.jpg

Pobierz
  • 12
Jest bowiem jedna cywilizacja, zwana moralną, pełna prostoty, cnitliwa i niewinna, druga przemysłowa, czyli uczona, połączona z zamiłowaniem bogactwa i zbytku. W pierwszej kwitnie wiara religijna, żyją natchnienia sercowe, druga jaśnieje blaskiem sztuk i rzemiosł, handlem, rękodziełami i każdym zgoła rozwojem inteligencji. Ale z postępem doświadczenia lub wiedzy wiara ginie i jedna już tylko siła interesu jest węzłem bezpieczeństwa, wiążącym ludzi między sobą... Pod naciskiem takiej cywilizacji, dziś u nas pospolicie cywilizacją
@eoneon: Ciekawe, spodziewałem się bardziej reakcyjnej krytyki nowoczesności, a dostałem coś, co pachnie Roussesau. Chociaż, jak się zastanowić, niechęć do przemysłu jest typowa zarówno dla pewnych grup lewicowców, jak i pewnej części prawicy:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Socjalizm_reakcyjny

Co do krytyki nowoczesności (chociaż nieco z innej strony): lubię czytać wywiady z katolickimi intelektualistami o upadku zachodu. Mam wrażenie, że ci ludzie nie mają pojęcia, dlaczego ich ukochana cywilizacja, zazwyczaj reprezentowana przez średniowiecze, została zastąpiona przez
Mam wrażenie, że ci ludzie nie mają pojęcia, dlaczego ich ukochana cywilizacja, zazwyczaj reprezentowana przez średniowiecze, została zastąpiona przez inne formy. Oczywiście wg nich za jej upadek odpowiadają Żydzi, protestanci i masoni.


@BRTM: A wystarczyłoby przetrawić Nietzschego i Webera.

ciekawe czy Wojciech Roszkowski czytał Jedlickiego


@dertom: Ach, Roszkowski i "Biały Kruk". Oblężona twierdza motzno #

Żeby mieć argumenty, trzeba posiąść wiedzę. Żeby skutecznie bronić Kościół, trzeba poznać jego historię. Najlepiej
PS: Na kartach książki pojawia się też mój ulubiony, podówczas nieco ponad trzydziestoletni, Paweł Lisicki. Dobrego mniemania o sobie nigdy mu nie brakowało, więc uderza do uznanego profesora z zarzutem, że jest zbyt odtwórczy w swoim zamiłowaniu do źródeł i niezdolny do niczego ponadto. Przypomina mi to nieco (rzecz jasna - przy zachowaniu proporcji) zarzuty pewnego użytkownika do Neuropejskiego Kanonu o to, że nie jest jakimś Wielkim Manifestem.


1/3:
eoneon - PS: Na kartach książki pojawia się też mój ulubiony, podówczas nieco ponad t...

źródło: comment_162903201571FEmUXlcAfmNmRt2OmvED.jpg

Pobierz