Wpis z mikrobloga

Kiedyś bardzo nie lubiłam kawałków owoców w jogurtach, bo jak trafiał mi się taki kawałek, to miałam straszny odruch wymiotny. Teraz wcinam jogurty i jest mi bez różnicy czy mają owoce, czy nie, nie skupiam się na nich. Ale jak jednak pomyślę i przypomni mi się, że kiedyś prawie rzygałam, to czuję się niekomfortowo, bo tak na dobrą sprawę te owoce nadal są paskudne. Taki zimny, rozmoknięty kawałek, równie dobrze mógłby to być robal albo kawałek kupy. Mogliby dorzucać do jogurtów cokolwiek i ludzie by się przyzwyczaili, tak jak ja się przyzwyczaiłam do owoców. Jogurt ze śrubkami. Edycja limitowana jogurt z gwoździami. Jogurt z drobinkami plastiku. Jogurt z opiłkami metalu. Jogurt z brokatem. Jogurt z gruzem. Jogurt z piachem. Jogurt z potłuczonym szkłem.
Co jeszcze w naszym życiu po jakimś czasie stałoby się do zaakceptowania? Co jeszcze będę w stanie zaakceptować skoro już zaakceptowałam coś tak skandalicznego jak owoce w jogurcie?
  • 37
@PyraPrzeznaczenia: o kurde myślałem że tylko ja tak miałem xD i przez to po prostu nigdy już nawet nie próbowałem takich jogurtów i chyba dopiero rok temu spróbowałem jogobelle jagodowa i okazała się zajebista i teraz ciągle jem jogurty z owocami