Wpis z mikrobloga

Na innym z ich pierwszych spotkań Tolkien opowiedział o domu i o tym, jak bardzo inna musiała być atmosfera „w czasach, gdy rodzina żywiła się produktami pochodzącymi z tych samych kilku hektarów ziemi przez sześć pokoleń; i być może dlatego widzieli nimfy u źródeł i driady w lesie — nie mylili się, bo istniały w pewnym sensie realne (nie metaforyczne) związki między nimi a krainą, w której żyli. To, co było ziemią i powietrzem, a później zbożem, a później jeszcze chlebem, naprawdę w nich było, stanowiło ich część. Oczywiście my, którzy żyjemy na znormalizowanej międzynarodowej diecie... jesteśmy sztucznymi istotami i nie mamy żadnego związku (poza sentymentem) z żadnym miejscem na ziemi. Jesteśmy syntetycznymi ludźmi, wykorzenionymi. Nie do nas należy moc wzgórz."


Wzięte z bloga tolkniety

#revoltagainsthemodernworld
źródło: comment_16344686406g1tR0VOREXjUulq3RsHBS.jpg
  • 2
@kartofel: Ciekawa refleksja... ale tak tylko nieśmiało przypomnę, że już w czasach starożytnych zboże i inne rodzaje żywności bywały sprowadzane z mniej lub bardziej odległych terenów, więc to nie jest tak, że każdy spożywał tylko to, co wyrosło na jego ziemi lub co upolował w okolicy.

Niestety, społeczności, które żyły daleko od szlaków handlowych i były zdane wyłącznie na to, co dała im ich własna ziemia, niejednokrotnie przymierały głodem w trudnych
@Apaturia Zasadniczo masz rację. Wszystko to, to taki wyidealizowany obraz z przeszlości. Dzisiaj ludzie dalej tęsknią do sielankowego życia na wsi, a potem jest zdziwienie, że śmiedzi, że muchy, że sąsiad od 4 nie daje spać itd. Ale mimo wszystko tkwi w nas jakaś taka irracjonalna tęsknota.

Jeśli chodzi o sam list, to proszę uwagę zamieścić w komentarzu na blogu. Nie jestem jego autorem.