Wpis z mikrobloga

Jak byłam gówniakiem i jeszcze mieszkałam z rodzicami to miałam sen...
Śniło mi się że szłam z matką koło amfiteatru w moim rodzinnym mieście i była jakaś impreza czy koncert ki uj.
Było dużo młodzieży, wszystkie znane osoby z osiedla i moje koleżanki z przedszkola nawet, chłopaczki, takie skejciki widziały na murze, ogółem no wszyscy banany na mordzie.
I słyszałam konkretne utwory, kilka różnych nut się przewinęło.
Bardzo chciałam tam iść ale matka ciągnęła mnie do domu.
Czułam taki żal że nie mogłam tam być a ...

A teraz przez całe życie co chwilę spotykam gdzieś te utwory. Serio.
Nie raz już w swoim życiu byłam gdzieś czy gdzieś szłam, jechałam i nagle słyszałam jakiś utwór i miałam takie WTF przecież ja już to słyszałam...
Głowiłam się wiele dni gdzie mogłam to słyszeć i nagle jeb, oświecenie.
W tym cholernym śnie :(

Dziwne bardzo.

Zresztą w ogóle jako dzieciak miałam już dziwne sny, np raz śniło mi się że szłam na basen z rodziną u której wtedy mieszkałam, jak przejeżdżaliśmy obok było wszystko okej, dużo ludzi, wchodzili, wychodzili, no normalnie.
A jak podjechaliśmy na parking to basen zmienił się w ruderę, zjeżdżalnie rozwalone, połamane kafelki, w wodzie trupy...

Albo przez kilka lat śniło mi się że w różnych częściach miasta gdzie nie byłam, cokolwiek nie robiłam to zawsze jechał na mnie rozpędzony samochód, BMW dokładnie, w śnie wiedziałam kto jest kierowcą jak się budziłam to już nie, zapominałam :o

A jak trafiłam do pogotowia opiekuńczego to śniło mi się że mój przyjaciel pływał w fontannie i zarył łbem o ścianę i zmarł.
W sumie zabił się 4 lata temu.

I tak mnie to męczy już dobre kilka lat.

#sny #niewiemjaktotagowac #dziwnebardzo