Wpis z mikrobloga

@McCoy: w książce jest trochęwięcaj na temat jego motywacji, trochę o krytyce jego osoby i postępowania itp. Teżprzypadki ludzi, którzy zginęli na Alasce w głupszy sposób. Np. koleś co zamówił sobie transport lotniczy tylko w jedną stronę, potem po wielu dniach tułaczki zobaczył samolot i odmachnął mu w zły sposób ("wszystko ok" zamiast "pomocy"), mimo, że na okładce książki którą miał było to wyjaśnione... Autor też opisuje swoją wyprawę w mniej
@pan_Kmicic: @Evidence: No i właśnie między innymi o tym mówię. Koleś wybiera się samotnie w dzicz - niby ćwiczył wspinaczkę i trenował, ale nie przygotował się z survivalu(?).

Świetnie to widać po tym jak pozwolił by upolowane zwierzę się zepsuło zanim je zjadł i właśnie w scenie z tą nieszczęsną rzeką: to chyba logiczne, że po roztopach rzeki przybiorą na sile.

To tylko przykłady, ale chodzi mi o jego marzycielską
@McCoy: akurat zabezpieczanie mięsa się nauczył od znajomych myśliwych tylko, że niestety na Alasce panuje trochę inny klimat, inne robactwo itp. przez co sam był zdziwiony jak to się stało. Jeśli chodzi o resztę to niestety zamiast studiować survival skupiał się głównie na książkach filozofów itp. Już samo to, że bardziej niż straconym jedzieniem przejął się niepotrzebnie zabitym zwierzęciem. Nie był typem nowoczesnego survivalowca, których pełno obecnie i który chce pokazać