Wpis z mikrobloga

Niektórzy marzą o bunkrach czy innych safe roomach na wypadek wojny, a ja marzę, żeby koło kuchni mieć spiżarnię z zapasem żarcia na co najmniej rok.

(Tak, wiem, bunkier nie wyklucza spiżarni, ale posłuchajcie o mojej spiżarni.)

Mieć w tej spiżarni tak 50 puszek kukurydzy, 50 puszek groszku, 50 puszek fasoli czerwonej, 50 kg mąki, bo sama bym piekła chleb, 15 kg cukru, 10 kg soli, 40 paczek makaronu, 2 worki ziemniaków, 20 opakowań ryżu, 10 opakowań kaszy gryczanej, 10 kg cebuli, 15 litrów oleju, 10 słoików ogórków konserwowych, z 50 słoików z różnymi sosami do makaronów, 5 kg orzechów, zamrażarkę z pomrożonymi serami, pierogami, masłem i, kuźwa, może nawet trochę #!$%@? i rozebranego prosiaka bym miała w tej zamrażarce (choć może trzeba by to wszystko #!$%@?ć, jakby odcięli prąd, więc to, co w zamrażarce jest bonusem). Do tego od cholery przypraw i jeszcze, te, suszone pomidory w puszkach, 10 ketchupów Heinz, 5 musztardy, 5 sosów czosnkowych, 10 opakowań herbaty po 100 torebek, 10 puszek kawy (raczej na handel, bo mało piję), 20 opakowań piegusków, 15 opakowań jeżyków, 20 opakowań Lays paprykowych i solonych prosto z pieca i, oczywiście, tak z 200 Ciechanów, 20 butelek wina i 50 litrów innych alkoholi.

I w czasie okupacji nie musiałabym sprzedawać ciała za jedzenie, kiedy zrobiłoby się z nim (jedzeniem) krucho.

I nikomu bym nie powiedziała, co ja tam mam za tymi drzwiami. Sama bym to żarła i się śmiała z tych, co nie byli tak przezorni. :D

Boże, jaka piękna wizja, mieć taką tajną spiżarnię, jak wybuchnie wojna.

xD



#marzenia #wojna #okupacja #jedzenie
  • 28