Bezpłatne praktyki? Tak, pod rygorem kary 1000 zł jeśli zrezygnujesz w trakcie.
Problem pojawił się, kiedy Tomek zaczął czytać kilkustronicową umowę. - Najgorszy był punkt, w którym musiałem się zgodzić, że w przypadku, kiedy zrezygnuję z bezpłatnej praktyki w trakcie jej trwania, zapłacę 1000 zł kary - mówi.
TheMan z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 105
Komentarze (105)
najlepsze
PS. Najbardziej mnie rozbawiło:
Amerykę odkrył, humanista jeden :D
2. traktuj go jak śmiecia żeby zrezygnował
?????
PROFIT
@murinius: Z tego co kiedyś słyszałem to na stażach nie odpowiada się finansowo za szkody - nie umyślne. Myślę, że to samo jest z praktykami
Czyli podatnicy płacą za to, by za granicą mieli darmowego niewolnika. Takie to korzyści z UE.
Da się!
Wynagrodzenie za każdą pracę wykonaną przez więźnia przekazywane jest zgodnie z postanowieniami art. D. 121, administracji, która po odprowadzeniu kwot do instytucji czuwających nad egzekwowaniem należności z tytułu zabezpieczenia społecznego, rozdziela pomiędzy więźniów wpływy netto z tytułu wykonanej pracy, zapisując kwoty indywidualnych wynagrodzeń na kontach osobistych więźniów, zgodnie z art. D. 11 i następnymi.
Sami robimy z siebie niewolników, a potem narzekamy.
no wlasnie, a zamiast darmowych praktyk moze być i tak:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=193533064122902&set=a.125047990971410.24819.125047024304840&type=1
Dorzucę taki smaczek z pewnej rozmowy kwalifikacyjnej pewnej znanej mi osoby.
Osoba ta pracuje w budżetówce, ale stara się o lepiej płatną pracę w swojej (technicznej) branży. Ostatnio na rozmowie (kolejny już etap) zapytano tę osobę, w jaki sposób są raportowane lub oceniane jej wyniki pracy. W odpowiedzi, oczywiście w 100% zgodnej z prawdą, osoba odpowiedziała, iż po prostu nie ma na to czasu, bo pracy
Serio? Cos takiego wykopujecie. Takim ludziom trzeba dawac takie praktyki, moze wtedy zrozumieja, ze jak chca pracowac to musza posiadac przydatne umiejetnosci.
+
Ja już nie mogę słuchać o ludziach, którzy po 5 latach studiów nagle budzą się z ręką w nocniku zdziwieni, że rynkiem pracy rządzi prawo popytu i podaży. A co do samych praktyk, to można by chociaż ujawnić tych potencjalnych pracodawców - jakby
Ja teraz z kumplem chce zmienić prace, mamy w kontrakcie miesiąc wypowiedzenia i główkujemy czy dać się wyrzucić [ bo inna praca od zaraz] czy iść na ugodę z firma ze się odchodzi od razu ale np nie zada się niewypłaconych dni urlopowych. Na miejscu gościa bym poszedł na praktykę a jak się nie będzie podobać to tak coś zesroczyć żeby go na
hehe
Czyli chlaniu i imprezach, bo właśnie to określa się terminem "studiowanie". Na studiach się albo studiuje, albo się uczy.
Jednak nie zmienia to faktu, że oferta takich praktyk to kuriozum.
Na dobrej uczelni nawet te najmniej poważane, "humanistyczne" studia do łatwych nie należą. Masz do przeczytania paręset stron dziennie wcale niełatwych tekstów filozoficznych czy antropologicznych, dużo piszesz, dyskutujesz, przygotowujesz non-stop referaty, wymaga się od ciebie, żebyś się interesował na własną rękę życiem kulturalnym, chodził do teatru i muzeów, czytał publikacje ze
@janeeyrie: mniejsza i większa linia oporu? :)
Jasne, patrzac ze strony praktykanta - to juz przegiecie, ale.... przeciez ten praktykant zwykle nie ma zadnego doswiadczenia, wiec i wartosc na rynku pracy jest znikoma.
Jest tez firma, ktora moze dac doswiadczenie.
Moze dac doswiadczenie na zasadzie przynies, podaj, pozamiataj - darmowe praktyki, moze dac je kazdemu.
Moze dac realne doswiadczenie, bo potrzebuje pracownika - wiec go sobie wyuczy
@matips:
To nie pesymistyczne zalozenia, ale realia.
Zdecydowana wiekszosc osob wymieka, jak ma cokolwiek zrobic w excelu, a jednoczesnie patrzac na CV 99% osob, widzimy ich deklaracje ze znaja dobrze pakiet office.
Nie twierdze, ze tak jest u wszystkich, ale niestety rzeczywistosc jest brutalna.
@sylwek2k: A skąd takie pesymistyczne założenie? Doświadczenie jest bardzo ważne, ale praca zarobkowa nie jest jedynym źródłem wiedzy i umiejętności. Jeśli cokolwiek się robiłeo na studiach, to powinno się mieć wiedzę wystarczającą by poradzić sobie z postawionymi problemami. Może nie od ręki i z pamięci,
Czyli 5 lat pił, zaliczał panienki i imprezował. A teraz ma problem bo ma 24 lata, nic nie umie i jest płacz, że nikt go nie chce zatrudnić.
A potem są historie takie jak ta - gdzie ktoś o siebie zatroszczyć się nie umiał. Skończył jakiś beznadziejny kierunek, ma 24 lata i na własne życzenie nic nie umie. I widzę festiwal hipokryzji na