nie rozumiem ciężko się spytać o takie podstawowe rzeczy jak działalność, zarobki no i oczywiście wymiar czasu pracy na rozmowie? ja tam się nie #!$%@?.
@DJCrovley: Tekstu jeż dużo bo chciałem pokazać jak to wyglądało od początku, jeżeli nie jesteś w stanie przeczytać takiego tekstu i wyciągnąć wniosków głębszych niżeli jak to było pisane to przepraszam. Mnie osobiście takie akcje nigdy nie spotkały i było to dla mnie szokiem dlatego tak napisane a nie inaczej, pisarzem nie jestem, a zwyczajnym chłopem, który opisał swoją przygodę z naciągaczami w celu pokazania, że coś takiego istnieje, a nóż
@Gizmorider: Fajnie napisane, ciekawa historia, nie przejmuj się #!$%@? ziomków, dla których przeczytanie czegoś dłuższego niż SMS to męczarnie piekielne.
Mialem bardzo podobna sytuacje w Gdansku, jakies 20 lat temu. Jak laska, ktora byla "managerem" zaczela wydzwaniac do drzwi i proponowac staruszkom karty znizkowe do restauracji, to sobie pomyslalem: "skoro od poczatku ladowaliscie mnie w jelito, to poniewaz i tak mam juz dzien w plecy, poladuje was". Chodzilem za nia pol dnia i kazdemu, kto otworzyl drzwi mowilem: "niech Pani nic od niej nie kupuje, to naciagaczka". W koncu laska sie poryczala
@PuchatyKuba: Smells like bullshit. Nie podeszłaby do pierwszych drzwi z tobą deptającym jej po piętach, a nawet jeśli to nie podeszłaby do drugich, chyba że była jakąś idiotką.
@Hailer: Zgadza się. Lata temu, świeżo po maturze szukałem pracy na wakacje. Poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną, wchodzę na korytarz, a ludzi tyle, że myślałem, że trzeba pobrać numerek jak w urzędzie... (Oczywiście przekręt i akwizycja to była)
@Hailer: Aj tam, niekiedy fajnie jak dużo ludzi. Jak w 2003 zaraz po wyjściu z wojska szukałem intensywnie pracy to lubiłem takie rozmowy gdzie dużo ludzi czekało. Wiedziałem, że nie zmarnuje czasu. Przykład: ogłoszenie o pracę, telefon, umówiona godzina. Dymam na drugi koniec Olsztyna na umówioną godzinę, szukam w komunistycznym budynku odpowiedniego piętra i pokoju, a tam z 40-50 osób czeka przed drzwiami i studiuje na nowo swoje CV (jakby zapomnieli
''dzień dooobryy serdecznej pani, terroryzujemy pani osiedle ale proszę się nie bać hihihi jesteśmy z AmnestyInternational ( co #!$%@? ? ) słyszała może o nas pani ?'' Kobieta odpowiada, że tak. ''No właśnie zajmujemy się ochroną praw człowieka (macha jakąś lewą legitymacją na smyczy) i wdrażamy nowy projekt w Polsce, aby więcej pani powiedzieć musiałą by nam pani poświęcic 5min w środku''
Też mieszkam we Wrocławiu i niecały tydzień temu odwiedziła mnie
@jasiustasiu: K**, już jakiś czas temu chodziły u mnie babki z jakimiś legitymacjami fundacji - nie pamiętam czy amnesty czy WWF zbierające na utrzymanie dzieci chorych na białaczkę w zamian dając jakąś kartkę czy maskotkę - wystarczyło podpisać jakiś papier i zacząć wpłacać cebuliony. Obszedłem się z nimi całkiem szorstko twierdząc, że legitymację to ja sobie też potrafię wydrukować, i że płacę legalnie podatki na chory system w naszym kraju
To jeszcze jedna akcja z klatki. Nowy rok w sumie jeszcze daleko, jakoś koniec listopada a może początek grudnia, czy nawet stycznia - szczerze nie pamiętam - w sumie urwanie głowy jak co sobotę, masa rzeczy do zrobienia, powrót z zakupami, uprawiamy z kobietą typowy polski sport - czyli siatkarstwo - niosąc półtonowe reklamówki z cebulami, kartoflami i mlekami. ;-) Ładuję się do klatki, dziarsko ze swoją dolą kieruję się do windy
@Gizmorider niech zgadnę, to Twoja pierwsza, druga praca? bo po podnieceniu i oburzeniu, z jakim piszesz wydaje mi się, że nie masz za bardzo doświadczenia z rynkiem pracy.
jak ktoś już pracuje kilka lat i niejedną rozmowę kwalifikacyjną odbył, to wie, że służy ona nie tylko do tego, żeby pracodawca się dowiedział o Tobie, ale też i Ty o nim. zadaje się proste, jednoznaczne pytania o zakres obowiązków, formę współpracy - o
@Gizmorider: Chopie :D To co napisałeś, to jest tylko 1/10 całego tego syfu! Mamy firmę app (na razie nie podaje całej nazwy) i jej firmy-córki (appzgarnia cały hajs). Ty byłeś właśnie w córce, która nawet nie jest zarejestrowana. Te spółki córki co 2-3 miesiące zmieniają nazwy, gdy już są spaleni i mało kto przychodzi. Ta w której byłeś, a którą dowodzi Artur Majc*, miała już jakieś 8 nazw. TJ
@Gizmorider Hahaha nie byłeś pierwszy i nie ostatni. Mój kumpel jak kiedyś szukał pracy to nim tak zakręcili elegancko, że wylądował gdzieś w Brzegu pod Wrocławiem. Zawieźli jego i grupkę innych osób samochodem z samego rana mówiąc, że odbędą szkolenie w innym miejscu i oczywiście ani słowa na czym praca będzie polegała itd. Jak mu dali w łapę kosmetyki do higieny intymnej to tak się #!$%@?ł, że sam za swoje pieniądze wrócił
Komentarze (307)
najlepsze
co to jest standardowy formularz?!?! (ʘ‿ʘ)
@Gizmorider: przecież masz to w CV, nigdy czegoś takiego niewypisywałem... dziwne...
Jak laska, ktora byla "managerem" zaczela wydzwaniac do drzwi i proponowac staruszkom karty znizkowe do restauracji, to sobie pomyslalem: "skoro od poczatku ladowaliscie mnie w jelito, to poniewaz i tak mam juz dzien w plecy, poladuje was". Chodzilem za nia pol dnia i kazdemu, kto otworzyl drzwi mowilem: "niech Pani nic od niej nie kupuje, to naciagaczka".
W koncu laska sie poryczala
(Oczywiście przekręt i akwizycja to była)
Przykład: ogłoszenie o pracę, telefon, umówiona godzina. Dymam na drugi koniec Olsztyna na umówioną godzinę, szukam w komunistycznym budynku odpowiedniego piętra i pokoju, a tam z 40-50 osób czeka przed drzwiami i studiuje na nowo swoje CV (jakby zapomnieli
Też mieszkam we Wrocławiu i niecały tydzień temu odwiedziła mnie
jak ktoś już pracuje kilka lat i niejedną rozmowę kwalifikacyjną odbył, to wie, że służy ona nie tylko do tego, żeby pracodawca się dowiedział o Tobie, ale też i Ty o nim. zadaje się proste, jednoznaczne pytania o zakres obowiązków, formę współpracy - o