Oto powód dlaczego Polacy siedzą jeszcze w Anglii - "Zakupy za dniówkę"
@innv zrobił zakupy w UK za niecałą swoją dniówkę, czyli £69. Jak myślicie, ile z tego dałoby się kupić w Polsce za dniówkę w okolicach minimalnej krajowej?
C.....7 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 528
Komentarze (528)
najlepsze
Jak w ogóle to można porównywać? Czego się spodziewasz?
Wg mnie i tak jesteśmy w świetnej sytuacji, patrząc na losy
Do dzisiaj widać różnicę mimo wydanych miliardów na wyrównanie różnic w Niemczech. Ale spoko, beka...
wiadomo, ze poziom zycia w UK jest wyzszy, ale jak ktos w Polsce ma swoje mieszkanie/dom i zarabia z te 2,5 tysiaca to moze zyc na dobrym poziomie
Komentarz usunięty przez moderatora
Z pensji angielskiej jest szansa odłożyć. Mówię tu o pracach innych niż zmywak/knajpa itp., bo to wystarcza na spokojne życie tam, ale
Na wykresie cena bananów
29,84 Euro:
- 4 duże jabłka, 80 deka czereśni, pół kilo truskawek, rukola, kilo nektarynek, włoszczyzna, rzodkiewka, 2 awokada, oryginalna feta, 3 jogurty, śmietana, paczka migdałów, kilo płatków owsianych, 6 paczuszek cukru waniliowego i kilka paczuszek suchych drożdży, bukiet róż i pudełeczko pończoszek (15 par cienkich skarpetek).
Myślę, że problem leży w tym jak młodzi ludzie podchodzą do życia - bez ambicji, szczególnie bez ambicji żeby się czegokolwiek nauczyć. #!$%@?ą się całą szkołę i studia i nagle po studiach jest zdziwienie, że nie ma pracy dla ludzi którym się nic nie chce :O
Parę tygodni temu będąc w Polsce poszedłem do lokalnej Biedry w moim rodzinnym mieście.
Chleb, jajka, ser, jakaś wędlina, sok, coś słodkiego i tam pare jeszcze dupereli, taki standard. Zapłaciłem niecałe 60 PLN, czyli równowartość około 11-12GBP. To jest dokładnie tyle samo ile płacę za idenyczne zakupy w Lidlu w mieście w którym mieszkam. Ceny jedzenia są już powoli identyczne.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Wyjeżdża Seba którego tam stać na wynajem jakiejś nory, żre w najtańszym markecie, auta nie ma albo jak ma to jakieś z "musu" a nie bo chce właśnie takie. Jest sam, albo w luźnym związku, nie wychodzi nigdzie, nie uczestniczy w życiu społeczno-kulturalnym. Ot praca -> żarcie -> tani browar -> praca. Czaaaasem jakieś wyjście.
Co to za życie? To nadal wegetacja.....
Przypomina mi to mojego kumpla
Pokazuje to, że w warunkach polskiej rzeczywistości, na tle ogólnego regresu, tak ekonomicznego, jak i społeczno-politycznego i to zarówno w warstwie pryncypiów merytorycznych jak i w głęboko zacofanej warstwie pookrągłostołowej infrastruktury, szczególną nieudolnością i brakiem koncepcji, rysuje się ogólny bilans białka, który to bilans jak powszechnie wiadomo, wyznacza tak
@mamut2000: sporo ostatnio poszla do gory, teraz masz 7,20/h.