Oh, hi.
Moje drugie AMA, tym razem związane z pracą wykonywaną kilka lat temu.
Mianowicie, przez dwa lata pracowałem jako kurier rowerowy w Mieście Stołecznym Warszawa.
Zainteresuje Was temat, pytajcie.
@Adi_Cherryson: Hipsterzy nie pracują, praca jest taka mainstreamowa. Oni zakładają kurierską torbę i prowadzą rower ostre koło idąc z grupką hipsterskich znajomych :)
2. niezależnie od pogody. Latem bez żadnych płaszczy, jak było chłodniej zwykle polarek starczył, czasem w lekkiej kurtce.
3. jakiś dupek wylazł mi na ŚCIEŻKĘ ROWEROWĄ. Grubas żrący kiełbasę, jak z kreskówek normalnie.
raz na skrzyżowaniu rozbiłem komuś pedałem tylną lampę w aucie, pokazałem mu żeby zjechał. zatrzymałem się na chodniku, koleś pojechał. no to go nie będę gonić, nie?
Muszę przyznać, że ciekawa praca dla jakiegoś zapalonego rowerzysty. Jeździsz codziennie i ci jeszcze za to płacą ;)
Piszesz, że miałeś płacone od przesyłki, czy zdarzało się, że jednego dnia miałeś powiedzmy jeden kurs, a drugiego np. 10? Ile w ogóle średnio robiłeś kursów dziennie?
Miałeś jakieś limity czasowe na dostarczenie?
Dlaczego po tych 2 latach zrezygnowałeś z tej roboty?
@Ch_K: Też tak na to patrzyłem. Bawię się i trzepię kasę :)
Oczywiście, bywały dni z dniówką 80 zł (wakacje i początek roku są kiepskie) a były dniówki i po 200zł (dobry jest czwarty kwartał)
Średnio koło 13 dziennie. 10 = kiepsko, 15 = dobrze, >15 = bardzo dobrze.
w zależności od przesyłki. Ekonomiczna 5 godz na dostarczenie, standard 2h, ekspres 1h, super ekspress - kurs bezpośredni, jak najszybciej. Najwięcej standardów,
Ile awarii roweru zdarza ci się w ciągu miesiąca? Jakiego typu awaria są to najczęściej? Co wtedy robisz? Czy uważasz że jazda w SPD po mieście to samobójstwo?
@Dolomedes: najczęstrze awarie to przebite dętki, zawsze trzeba zapas wozić. Do tego koła się centrują, opony zużywają, pękają szprychy, linki... I w stosunku do jazdy rekreacyjnej zdarza się to dość często.
Albo naprawia się to na miejscu (komplet podstawowych kluczy w torbie), albo jedzie do serwisu, w zależności od awarii w wolnej chwili lub zgłasza się dyspozytorowi awarię i jedzie od razu. Bywał też tak, że 3 godziny jeździłem na przebitej
@ixyz: tak, bywały wypadki, na szczęście nic poważnego.
Najgroźniejszą sytuację miałem, jak koleś zapierdzielał, zobaczył mnie, chciał minąć i wpadł w lekki poślizg. Dosłownie musnął mnie po rękawie. Zatrzymał się na światłach kawałek dalej, ja podjeżdżam i mówię mu "Ziomuś, uważaj trochę". On przerażony, "bo mnie nie widział, bo mu autobus zasłonił, ale czy mi nic nie jest, on przeprasza".
Poza tym kilka mniej groźnych sytuacji, jakich codziennie pełno.
Komentarze (272)
najlepsze
1. Czy zdarzyło ci się nabawić kontuzji, jeżeli tak to jak z pracą dalej było?
2. Pracowałeś niezależnie od pogody, jak padało to jeździłeś w płaszczu?
3. Czy potraciłeś kogoś rowerem?
4. Czy Ty i Twój rower spowodowaliście zagrożenie a drodze?
2. niezależnie od pogody. Latem bez żadnych płaszczy, jak było chłodniej zwykle polarek starczył, czasem w lekkiej kurtce.
3. jakiś dupek wylazł mi na ŚCIEŻKĘ ROWEROWĄ. Grubas żrący kiełbasę, jak z kreskówek normalnie.
raz na skrzyżowaniu rozbiłem komuś pedałem tylną lampę w aucie, pokazałem mu żeby zjechał. zatrzymałem się na chodniku, koleś pojechał. no to go nie będę gonić, nie?
4. coś tam pewnie się zdarzało,
Piszesz, że miałeś płacone od przesyłki, czy zdarzało się, że jednego dnia miałeś powiedzmy jeden kurs, a drugiego np. 10? Ile w ogóle średnio robiłeś kursów dziennie?
Miałeś jakieś limity czasowe na dostarczenie?
Dlaczego po tych 2 latach zrezygnowałeś z tej roboty?
Oczywiście, bywały dni z dniówką 80 zł (wakacje i początek roku są kiepskie) a były dniówki i po 200zł (dobry jest czwarty kwartał)
Średnio koło 13 dziennie. 10 = kiepsko, 15 = dobrze, >15 = bardzo dobrze.
w zależności od przesyłki. Ekonomiczna 5 godz na dostarczenie, standard 2h, ekspres 1h, super ekspress - kurs bezpośredni, jak najszybciej. Najwięcej standardów,
Jak tam stawy kolanowe? I w ogóle zdrowie ?
Jazda na rowerze ćwiczy mięśnie aktywnie wykorzystywane w łóżku ;)
Albo naprawia się to na miejscu (komplet podstawowych kluczy w torbie), albo jedzie do serwisu, w zależności od awarii w wolnej chwili lub zgłasza się dyspozytorowi awarię i jedzie od razu. Bywał też tak, że 3 godziny jeździłem na przebitej
czy zgubiłeś lub ukradli ci kiedys przesyłkę?
ukradli ci kiedyś rower?
Najgroźniejszą sytuację miałem, jak koleś zapierdzielał, zobaczył mnie, chciał minąć i wpadł w lekki poślizg. Dosłownie musnął mnie po rękawie. Zatrzymał się na światłach kawałek dalej, ja podjeżdżam i mówię mu "Ziomuś, uważaj trochę". On przerażony, "bo mnie nie widział, bo mu autobus zasłonił, ale czy mi nic nie jest, on przeprasza".
Poza tym kilka mniej groźnych sytuacji, jakich codziennie pełno.
Kiedyś w