Mam syndrom byłego budowlańca. Pracowałem w tym gównie 5 lat.
W ostatnim miesiącu położyłem sobie po robocie w domu 40m2 płytek, podobno biorą teraz 150 zł z metra. Teoretycznie zarobiłbym 6k PLN w 8 dni (robiłem to weekendami), ale jednocześnie mam w dupie te 6k PLN, bo jak sobie pomyślę znowu użerać się z Polakami, że tu "zapłacę po wypłacie, czemu fuga taka a nie sraka, może pan przyjechać na godzinę 11,
W ostatnim miesiącu położyłem sobie po robocie w domu 40m2 płytek, podobno biorą teraz 150 zł z metra. Teoretycznie zarobiłbym 6k PLN w 8 dni (robiłem to weekendami), ale jednocześnie mam w dupie te 6k PLN, bo jak sobie pomyślę znowu użerać się z Polakami, że tu "zapłacę po wypłacie, czemu fuga taka a nie sraka, może pan przyjechać na godzinę 11,
Tak mnie wzięło przed spaniem. Co niby się stanie jak wprowadzą czy nie wprowadzą ten kredyt o którym od pół roku wszyscy na tagu ciągle gadają i z symulacji mi wychodzi że ano gówno się stanie w sumie.
Jak wprowadzą to ceny będą wysokie a kredyt tani.
Jak nie wprowadzą to ceny spadną do maks zdolności grupy docelowej.
Jeden chj i tak na koniec dnia ratka będzie podobna sumarycznie na to
Single? Osoby po 35? Kolejne pokolenia, które bedą wchodziły w rynek i ceny będą już napompowane? I jaki kredyt wtedy zrobisz dla nich? -21.37%?