Kurde Mircy słuchałem tego kawałka milion razy i w sumie nigdy nie zwróciłem uwagi, o co w nim chodzi. Jednak ostatnio, podczas dłuższej trasy, rozgryzłem to wreszcie. ;) Tekst okazuje się być świetnie opowiedzianą, romantyczną historią, jakby wyrwaną z kina drogi, w której nie ma przypadkowych wersów. Taki polski Bonnie i Clyde, tyle, że bez kradzieży i mordowania ludzi... Oto moja interpretacja:
Wszystko zaczyna się w samochodzie. Oboje pędzą autem w nieznanym
@elniks: Właśnie słyszałem ten utwór i Internet powiedział, że Twój wpis to jedyna jego interpretacja...
I jestem tu, żeby napisać, że masz rację. Choć nie napisałeś o wszystkim. Nie napisałeś o 14 latach między cyrkiem, a sukienką w aucie. Ciekaw jestem Twojego zadania o tym, przed czym uciekają i co zostało za spalonym mostem?
Znasz to Mirku, kiedy #rozowypasek prewencyjnie zapodaje focha z dupy, bo zawalił temat i tylko strategia "a w ogóle to ja jestem bardziej zła" może jej pomóc?
#rozowepaski nazywają to cichymi dniami, ale poprawnie słownik definiuje to jako święty spokój.
Nie mogę przypomnieć sobie tytułu serialu. Kilkanaście lat temu lecial, na ogólnodostępnym kanale. Raczej nie amerykański. Może australijski? Najpewniej anglojęzyczny.
Fabuła. Dzieciak - chyba grubawy - miał wypadek i zapadł w śpiączkę. Od tego momentu akcja dzieje się jednocześnie w dwóch światach. Pierwszy to rzeczywistość, w której jest nieprzytomny, a drugi to świat fantazji/snu, gdzie nie ma doroslych. Wydaje mi się, że
@podpora_demaga: lecial. Męczyło mnie to strasznie, ale nie aż tak strasznie, żeby zmieniać orientację. Choć raz można, a w Sylwestra się reseruje, prawda?