Nie lubię powtarzać, ale napiszę to jeszcze raz, tym razem odpowiednio otagowane. Rzecz dotyczy konfliktów na linii mężczyzna-kobieta.
Tak naprawdę czego się bać w kłótni z kobietą jak się jej stawiamy i mówimy stanowcze nie? Że strzeli focha? Że nie będzie się odzywać? Że powie "jesteś żałosny" albo "masz małego" lub zacznie przewalać winę faceta, nawet jak wie, co ma za uszami? Że sobie polamentuje jaki Ty zły i niedobry albo nawet
@DonVincento: masz całkowitą rację. Znałem kiedyś jednego faceta, który zerwał ze swoją dziewczyną. Ona nie mogąc się z tym pogodzić oskarżyła go o gwałt. Został skazany, siedział 3 lata w więzieniu, po czym sąd wypuścił go na wolność za bezpodstawne oskarżenia, bo dziewczyna jednak przyznała się, że kłamała. Jej włos z głowy nie spadł.
Tak naprawdę czego się bać w kłótni z kobietą jak się jej stawiamy i mówimy stanowcze nie? Że strzeli focha? Że nie będzie się odzywać? Że powie "jesteś żałosny" albo "masz małego" lub zacznie przewalać winę faceta, nawet jak wie, co ma za uszami? Że sobie polamentuje jaki Ty zły i niedobry albo nawet