Po Brukseli chodzę pijany
nie wódką, ale dziewczyną,
kupuję kwiaty jak kretyn:
mimozy i tulipany;
po tych ulicach długich,
po tych bezkresnych bulwarach
szukamy pewnego domu,
gdzie okno jest i gitara;
okno takie wąziutkie,
wysokie, aż pod chmurami,
ze światłem i z tą gitarą,
co spada na nas strunami;
w struny okręcam dziewczynę,
sam do niej jakby do śniegu
przytulam się i wędrujemy
daleko, daleko, daleko.
Ach, dni są takie śnieżne,
a
nie wódką, ale dziewczyną,
kupuję kwiaty jak kretyn:
mimozy i tulipany;
po tych ulicach długich,
po tych bezkresnych bulwarach
szukamy pewnego domu,
gdzie okno jest i gitara;
okno takie wąziutkie,
wysokie, aż pod chmurami,
ze światłem i z tą gitarą,
co spada na nas strunami;
w struny okręcam dziewczynę,
sam do niej jakby do śniegu
przytulam się i wędrujemy
daleko, daleko, daleko.
Ach, dni są takie śnieżne,
a
Wiersz
Śmierć poety.
Wykonanie Kazik Staszewski.
Zapraszam.
Nie pomogły zastrzyki,
recenzje i pomniki
ni kwaśne mleko:
Przyszedł szarlatan - szuja,
opukał go, pobujał:
- Dementia praecox.
Toż radość była w domu,
nareszcie koniec sromu,
skończony kłopot!
Dozorca śmiał się setnie:
- Zaraz mu nitkę przetnie
panna Atropos.
Żona klaskała w dłonie:
- Ach, przecie nadszedł koniec
pijackich orgii.
Bólów miałam niemało,
nareszcie twoje ciało
wezmą do morgi.
Wszyscy stanęli