Widząc te zdjęcie pomyślałam o chłodnym, jesiennym poranku spędzanym na łowieniu ryb. Żałuję, że nigdy nie nauczyłam się jak to robić - choć ojciec był zapalonym wędkarzem (może nie fanatykiem, ale blisko), to nie zapytałam go nigdy o szczegóły, a teraz już nie mogę tego zrobić. Chodzi mi po głowie poproszenie matki o parę rad, kiedyś dzieliła jego pasję; może pojmę fenomen moczenia kija, najwidoczniej coś musi w tym być. Do
biegajacaznozyczkami - Widząc te zdjęcie pomyślałam o chłodnym, jesiennym poranku spę...

źródło: comment_V2g9ruzqyx8vJo5qugia1Gmc29HeH3XD.jpg

Pobierz
@anonim1133: mam znajomą, która zaczyna drzeć gębę i panikować jak tylko coś ją dotknie podczas pobytu w wodzie. Od jakiegoś czasu chodzi tylko na baseny. ;) Takie pływanie w naturalnych zbiornikach wodnych ma jednak swój urok, raz obetrze się o Ciebie jakaś zbłąkana ryba, raz jakiś glon... Da się przeżyć. :P Grunt żeby nie nadepnąć na jakieś szkło czy śmieci wrzucone do wody przez jakieś intelektualne ameby.
@pwone: oj, wiem, Nie raz i nie dwa miałam zerwaną dupę o trzeciej nad ranem, gdy ojciec zarzucał na siebie kurtkę i z gromkim okrzykiem "WSTAWAĆ, JEDZIEMY NA RYBY" pakował swoje kije, spławiki i zabierał się z tym całym majdanem na dół. Dojeżdżało się na miejsce, gdy było jeszcze ciemno. Mieliśmy latarki-czołówki i głównie dzięki nim dawaliśmy radę wszystko rozłożyć, nie hałasując i nie potykając się wzajemnie o własne nogi. Potem