Krótkie #coolstory z mojego dzisiejszego #parszywyporanek.

Parszywy poranek zaczął się o godzinie czwartej czterdzieści cztery, kiedy to obudziłam się nie wiedzieć czemu, a ponowne zaśnięcie stało się tylko odległym od spełnienia marzeniem. Porzucałam się w łóżku do siódmej, co robić. Wstałam sobie z tej okazji nawet wcześniej niż zamierzałam i kulturalnie wyszłam z domu dwie godziny wcześniej, bo egzamin z fizyki ważna rzecz. Myślałam sobie: normalnie jadę godzinę piętnaście, to czterdzieści