Kiedy słyszycie o oświacie, zazwyczaj myślicie o ciężkiej nauce i nudnych zajęciach. Ja jednak mam całkiem inne wspomnienia. Gdy byłam w szkole średniej, były dwa kierunki. W jednym uczyło się lekcji do egzaminu, w drugim odpoczywało. Ostatnio poznałam chłopca z raczej przeciętnego liceum i dowiedziałam się, że to, czego oni się tam uczą, aż trudno nazwać „nauką”.

Ale to nie koniec. Doszłam do wniosku, że oświatowy system w naszym kraju już dawno
Na argumenty o tym, że na lekcjach religii powinno się uczyć o religii w pojęciu ogólnym - przedstawiając i opisując każdy główny nurt religijny i nawet i te ważniejsze pomniejsze - człowiek spotyka się ze stwierdzeniem, że przecież żyjemy w państwie, gdzie panuje katolicyzm, więc tylko o tym będziemy się uczyć.

W takim razie zastanawiam się, dlaczego na historii, w tym samym budynku szkoły, uczy się o Mezopotamii czy podbojach Juliusza Cezara,
@Szymekspt: PRL wciąż jest zbyt kontrowersyjnym okresem aby o nim obiektywnie nauczać. O ile pamiętam z lekcji historii wzmianki o PRLu, o tyle dotyczyły one tylko tego jaki to komunizm nie jest zły, jakie to półki nie były puste, ile to nie zawdzięczamy solidarności i jaki to z Wałęsy nie był bohater.

Może za 50 lat zaczną w szkołach uczyć czym był PRL, jak działała socjalistyczna gospodarka, jak kraj się wtedy
@LukasDiesel: a u mnie w technikum było tak:
- 4 godziny z rzędu zajęć zawodowych
-Nauczyciel: no elo, macie tu w programie symulacyjnym zrobić to to i to, #!$%@?, że nie wiecie jak to zrobić i raczej się wam to nie przyda.
-Zrobione zadanie na pulpicie
-5 minut i elo zrobione, pora na csa xD
A nauczyciel coś tam jeszcze #!$%@? o wikingach, gdzie z 80% tego co mowi to kłamstwa
@Shyvana: wspomniałem przecież o mentoringu, to logiczne, że każdy student musiałby chodzić na zajęcia i się w nich udzielać chociażby na zasadzie dyskusji a przy okazji miałby swojego mentora, który prowadziłby go przez cały okres studiów i uczył wszystkiego co sam umie, nie wiem skąd wzięłaś ten abstrakcyjny obraz jakby to miało wyglądać
Drogie mirki chciałbym zapoznać was z kolejną patologią tego państwa...
Tak się składa, że zdawałem w tym roku egzamin zawodowy na technika.
To co się #!$%@?ło to masakra:

Elektrycy mieli pomiar rezystancji w kW....
Dostałem całkowicie inną dokumentację niż rzeczywiście był sterownik PLC na którym pracowałem
W sterowniku miałem wgrany program po poprzedniku
Poprzednicy mieli te same zadania egzaminacyjne co ja (jaka sprawiedliwość?? ktoś gotowca może zrobić)
W egzaminie można dopatrzeć się
Dziecko rodzi się z czystym kontem i jest nieobciążone w takich sprawach jak ubiór i zachowanie.

Jednak do przedszkola idzie już z zapisanymi cechami, które wykształtowały mu spacery, rozmowy, zabawy z matkę / ojcem / rówieśnikami, którzy to wszyscy podlegają aktualnej normie społecznej. Więc wyśmiewanie argumentu, że dla chłopaka to może być trauma takie ubranie go w sukienkę nie jest wcale takie nieuzasadnione. Podobnie z zabawkami, które dziecko dostaje od całego otoczenia