Wpis z mikrobloga

Tak się zastanawiam.

Dzisiaj wieczorem jechałem A2 koło Poznania.

Jadę tak 120, bo ograniczenia są na tym odcinku. Na prawym pasie długi ciąg tirów jadzie sobie 90, więc ja lewym wymijam je na luzie. Nagle dziki samochód nadjeżdża i zaczyna mrugać na mnie długimi co parę sekund, bo mu się pewnie spieszy na telenowelę do domu. Ja #!$%@? bo ani przyspieszać nie będę, ani nie wjebię się w tira żeby gość mógł sobie przejechać szybciej.

Tirów było dużo, ale w końcu znalazła się przerwa i akurat mój zjazd, więc zjeżdżam na prawy pas.

Pewnie bym zapomniał o tej historii, ale jak zjechałem na prawy to gość zrównał ze mną. Jedzie tak przez chwilę, a ja z premedytacją nie patrzę na niego i go ignoruję. Po chwili zaczął wjeżdżać we mnie jakby wypadek chciał spowodować. Kiedy zauważył, że nie dam się podburzyć pojechał dalej szukać kolejnych ofiar.

Tymczasem kiedy on odjeżdżał ja zobaczyłem, że to przedstawiciel handlowy, spisałem nazwę firmy i jego blachy.

No i tutaj pytanie. Czy jest sens pisać do jego firmy maila, na fejsie i próbować robić mu gnój? Takie rzeczy zgłasza się na policję, czy też ze względu na brak ofiar to do niczego nie prowadzi?

#piratdrogowy #januszedrogi #januszemotoryzacji #autostrada #zglaszamtodoprokuratury #pytanie
  • 5
  • Odpowiedz