Wpis z mikrobloga

Jadę sobie dziś autobusem do pracy i na jednym z przystanków wsiadła pani z na oko 12-sto letnim chłopcem. Przystanek był zaraz pod ich domem, właśnie zamykała się za nimi automatyczna brama. W momencie kiedy wsiedli do autobusu przez szparę powoli domykającej się bramy wybiegł szczeniak labradora. Wtem pasażerowie autobusu narobili rabanu, że oboże niech kierowca autobusu nie rusza, bo piesek na wolności i trzeba go ratować!
Kierowca otworzył drzwi, z autobusu wybiegł ten chłopiec, przeskoczył przez płot, otworzył bramę, zataszczył szczeniaka na podjazd. Zamykanie bramy mu nie wyszło, rozłożył w kierunku mamy bezradnie ręce, na co mama wyszła z autobusu, wygrzebała klucze otworzyła pierwsze drzwi, drugie, wcisnęła kody, zamkneła psiura w domu, pozamykała wszystkie drzwi i ze śmiechem wbiegli do ciągle czekającego na nich autobusu :)
Wszystko trwało jakieś 5 minut, nie widziałam wokół siebie żadnego zniecierpliwienia, wiekszość ludzi życzliwie się uśmiechała (ale nikt nie klaskał).
Rzecz działa się dzisiaj w Dublinie.
Takie sytuacje szybko mi przypominają co lubię w tym kraju najbardziej.
#emigracja
  • 22
@ajatancze: Kilka lat temu wracałem wieczorem z jakiejś imprezy dla ludu autobusem nabitym do granic możliwości. Autobus zatrzymał się na przystanku i dwóch Sebków podbiło do kierowcy:
- Panie kierowniku, poczekaj pan sekundę bo pęcherz chomika, a piwków sporo wpadło...
Nikt nie narzekał i nie patrzyliśmy na labradora tylko na Sebków obszczywających wiatę.

W tym samym autobusie w czasie jazdy hasło jakiegoś dresika:
- Kto nie skacze ten z policji!
Z
  • 0
@ajatancze: no tak, teraz możliwe że taka sytuacja miała miejsce. Kilka lat temu było takie same chamstwo jak wszędzie. Odjazd kierowcy zamiast czekania 10 sekund na kogoś biegnącego na przystanek i machającego ręką to była normalka...
@UlfNitjsefni: ja wiem, też uważam, że to było bez sensu :) ale właśnie o tę specyfikę mentalności mi chodziło. Wszyscy byli zagapieni w rozwój akcji no i ja jakoś sama nie mogłam sobie wyobrazić, że kierowca nagle miałby to olać i ruszyć dalej.
@mnc: Nie wiem jak było wcześniej, bo mieszkam tu dopiero od dwóch lat. I oczywiście jak wszędzie są ludzie mili i mili mniej, ale zdecydowanie widzę więcej dowodów uprzejmości i życzliwości niż knegatywnych zachowań.
  • 1
@ajatancze: No to jest fakt, pierwsze wrażenie jest ogromne. Na początku dziwiło mnie to że w każdym sklepie od razu ktoś do mnie podchodził i pytał czy potrzebuję pomocy, nawet jak chciałem się tylko porozglądać. W Polsce często musiałem kogoś szukać jak czegoś nie mogłem znaleźć a jak już znalazłem to mina na twarzy (typu daj mi człowieku spokój) zniechęcała do zakupów.
@mnc: ta moda podchodzenia i pytania u nas też jest całkiem powszechna i skrajnie jej nienawidzę. Jak będę potrzebował pomocy, to kogoś wprost poproszę. A tak się nie można swobodnie przejść po sklepie, bo na każdym dziale ktoś wyskakuje.